14 kwietnia 2012

Protektorat parasola #4: Bezwzględna - Gail Carriger


Alexia Maccon powraca i to w nie byle jakim stylu! Wyposażona jak zawsze w nieodłączną parasolkę „z bajerami”, poczucie humoru, sarkastyczne odzywki, przenikliwy umysł, nietypową dla angielskiej damy ciągotę do nowinek technicznych i wyjątkowo… w dość sporych rozmiarów brzuch. Znana czytelnikom z poprzednich części „Protektoratu parasola” dama ponownie pakuje się w niemałe tarapaty, ale to chyba jest to, co w książkach Gail Carriger zachwyca może nie najbardziej, ale dość mocno. Autorka ponownie pokazuje nam, że braku pomysłów zarzucić jej nie można, a wplatając w swoje opowieści niemałą dawkę humoru i klimat XIX-wiecznej Anglii, tworzy powieści będące świetną rozrywką dla czytelników właściwie w każdym wieku. Ale do rzeczy…


Alexia pewnie najchętniej ograniczyłaby się już tylko do spania i jedzenia, ale tak dobrze nie ma! Wampiry nadal chcą ją zabić. Właściwie nie ją, tylko jej dziecko, ale że malucha, z którym lady Maccon jest w ósmym miesiącu ciąży, nie można pozbyć się nie naruszając jego matki, to cóż zrobić? Do akcji wkraczają więc jeżozwierze, które jednak, dzięki szybkiej reakcji Connala, nie robią Alexii nic złego. A to dopiero początek… W rodzinie Macconów szykuje się przeprowadzka, madame Lefoux pracuje nad kolejnym, tajnym projektem, młody wilkołak nie potrafi poradzić sobie ze swoją nową naturą, a tajemniczy ktoś szykuje atak na królową… A między tym wszystkim krąży ciężarna Alexia, pragnąca wiedzieć wszystko o wszystkim i zaradzić każdemu niebezpieczeństwu. A i dzieciofeler domaga się jej uwagi. Nie da się ukryć, to będą dla niej trudne tygodnie…

Choć to już czwarty tom „Protektoratu parasola”, autorka nadal jest w formie i to bardzo cieszy. „Bezwzględna” jest równie dobra, jak jej poprzedniczki, odniosłam jednak wrażenie, że tym razem humor nie jest ten, co zwykle, jest go jakby nieco mniej, ale i tak nie można narzekać. Chyba, że na ból brzucha. Ale to jest dozwolone. Borykająca się z problemami typowo ciążowymi Alexia, mówiący kursywą i używający niebanalnych słów Lord Akeldama a także wiele zabawnych sytuacji czy dialogów nie raz, nie dwa wywołają szeroki uśmiech na twarzy czytelnika. Do tego będący tłem powieści XIX-wieczny Londyn nadaje powieści specyficzny klimat, będący jednym z wielu atutów książki. Nie jestem pewna czy to wszystko miałoby tak wielki urok, gdyby wydarzenia miały miejsce w przyszłości czy chociażby w naszych czasach. Tak jest dobrze i tak niech zostanie.

Fabuła jest ciekawa, prędko gna do przodu i nie pozwala się nudzić. Niektóre rzeczy wprawdzie są do przewidzenia, ale te zaskakujące rewanżują nam wszelkie niedogodności. I mimo że na początku nic nie zapowiada nie wiadomo jak dobrej lektury, już po kilkunastu stronach okazuje się, że pierwsze wrażenie rzeczywiście często bywa mylne i książka wciąga czytelnika między swoje strony, nie wypuszczając go stamtąd aż do zakończenia, które tylko jeszcze bardziej wzmaga apetyt na kolejny tom serii. Ciekawym wydaje się być jednak fakt, w jaki sposób kobiecie będącej w tak zaawansowanej ciąży udaje dokonać się takich… dziwnych nierzadko rzeczy. Wydawałoby się, że autorka właściwie bez dłuższego zastanowienia pakuje Alexię w kolejne tarapaty i czasem zapomina o jej dzieciofelerze, ale mnie przyszło to do głowy właściwie już po zakończeniu książki, a to, że brzemienna lady Maccon z nieporadnej, wiecznie głodnej kobiety stała się superbohaterką… cóż, ona nigdy nie była do końca normalna. :) Poza tym, właściwie nie można się do niczego więcej przyczepić, a wszelkie możliwe niedociągnięcia nadrabia swą niezwykle barwną postacią Lord Akeldama, który zdecydowanie jest moim ulubieńcem, a pewnie i nie tylko moim.

„Bezwzględna” to kolejna wspaniała powieść autorstwa Gail Carriger, która pisząc o przygodach Alexii podbiła serca pewnie niemałej liczby czytelników. Znów jest ciekawie, wesoło i wszystko wskazuje na to, że kolejny tom wcale nie będzie gorszy, a może i nawet lepszy. „Protektorat parasola” to jedna z tych serii, po które bez wahania należy sięgnąć, bo choć nie wszyscy pokochają ją równie mocno, chyba każdy znajdzie tu coś dla siebie. Wszystkie części serii czyta się błyskawicznie i zapewnią one rozrywkę na kilka wieczorów, które potem będzie można miło wspominać. Dobra zabawa gwarantowana.

[Prószyński i S-ka 2012, 364 str.]

5 komentarze:

Blair pisze...

Tak ja też lubię ten cykl ;-) A "Bezwzględna" wypadła na prawdę bardzo dobrze, jeśli chodzi o poprzednie części. Poziom lektury nie spada, a wręcz się unosi. Lubię takie cykle, wtedy zawsze z chęcią sięgam po kolejny tom ;)

Blueberry pisze...

Mam ogromną ochotę na całą tą serię :)

Unknown pisze...

Przeczytałam dopiero tom pierwszy, ale że serię naprawdę polubiłam, to "Bezwzględna" również chciałabym gościć na mojej półce :)

Klaudia pisze...

Nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam. Na razie zapoznałam się tylko z tomem pierwszym, ale kły już ostrzę xD

Nanami pisze...

Nie czytałam jeszcze żadnego tomu z tej serii i raczej nie przeczytam. Nie jestem przekonana do tej serii ;

Prześlij komentarz

Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]