Nasz świat jest pełen różnych, nierzadko dość dziwnych, niepisanych praw, a jednym z nich jest fakt, że złe rzeczy przytrafiają się zazwyczaj dobrym ludziom. Dlaczego tak się dzieje? Nikt nie wie, ale tak już niestety jest. I to nie tylko w naszym świecie, ale także w wielu tych książkowych. Bo bardzo często to właśnie takie smutne historie trafiają do serc czytelników i sprawiają, że powieść zyskuje grono oddanych fanów. A państwo Diaczenko, którzy w poprzednich książkach poruszali raczej temat słusznej kary za jakieś przewinienia, tym razem postanowili wziąć się właśnie za to niepisane prawo…
„Następca” to trzecia, po „Odźwiernym” i „Szramie”, część tetralogii „Tułacze”, autorstwa Mariny i Siergieja Diaczenko. Twórcy książek takich jak „Waran”, „Vita Nostra” czy „Magom wszystko wolno”, mogą pochwalić się sporą popularnością i rzeszą licznych fanów za naszą wschodnią granicą. W Polsce niestety należą oni do tych mniej znanych pisarzy, jednak i u nas fanów tego duetu nie brakuje. Ja sama mogę pochwalić się przynależnością do tego grona, właśnie za sprawą „Tułaczy”. No, ale miało być o „Następcy”…