Pod nieobecność Boga, anioły toczą zaciętą walkę o ludzkie dusze z siłami zła. Jednak to, że Stwórca gdzieś zniknął wcale nie oznacza, że wraz z nim zniknęły również zasady, których należy przestrzegać. Skrzydlaci mają więc utrudnione zadanie, bo demony skrupułów nie mają i znają wiele sposobów na dobranie się do śmiertelników. Za to słudzy piekieł mają wolną rękę i mogą robić właściwie wszystko, byleby robili to skutecznie. Aniołom przydałaby się pomoc… Najlepiej jakiś nie-anioł, który mógłby i przede wszystkim – zechciałby odwalić za nich brudną robotę. I dobrze się składa, że właściwie to jest taki ktoś…
Ma na imię Loki, jest nordyckim bogiem kłamstwa i patronem oszustów. Ocalały z pogromu Valhalli, za zabójstwo jednego z bogów przywiązany do skały wnętrznościami własnego syna i skazany na bycie opluwanym jadem przez węża, nagle zostaje uwolniony. Ktoś ma dla niego zlecenie. I to nie byle kto, bo sam archanioł Michał, dla którego Loki ma być narzędziem w walce z pomiotami szatana i samymi ludźmi, którzy zbyt często trafiają w otchłań piekielną. Podopieczna jednego z aniołów, która oddala się od Boga i potrzebuje nawrócenia? Żaden problem. Zbyt duża liczba samobójców? Da się zrobić. Anubis chcący zyskać sobie większą liczbę wyznawców? Też nic wielkiego. Nie wspominając już o robieniu porządku z grupą satanistów i demonami czy Światowidzie podszywającym się pod… świętego Mikołaja. Oczywiście, nic za darmo…
Po przeczytaniu wielu pochlebnych opinii na temat cyklu autorstwa Jakuba Ćwieka miałam wobec „Kłamcy” dość duże wymagania i na szczęście nie zawiodłam się, a wręcz otrzymałam więcej niż oczekiwałam. Opowiadania, choć krótkie, dostarczyły mi niemało rozrywki i czytając je, wspaniale się bawiłam. Każde z nich przedstawia czytelnikowi inną sytuację, inną misję Lokiego, których punktem wspólnym jest właśnie będący głównym bohaterem nordycki bóg. Dość sympatyczne indywiduum, trzeba przyznać. Choć wyciągnięte przez autora z mitologicznej krainy, preferujące nowoczesne metody. W dodatku potrafi zmieniać swoją postać, co bardzo ułatwia mu wykonywanie zleceń. Mimo że Loki raczej nie stroni od zabijania, a wręcz każda kolejna ofiara na jego „koncie” sprawia mu chyba satysfakcję, tego faceta po prostu nie da się nie lubić. Sarkastyczny, z dość specyficznym poczuciem humoru, sposobem bycia i nieodłączną wykałaczką w kąciku ust, wyróżnia się z tłumu, jak przystało na dobrego głównego bohatera i na długo zapada w pamięć.
Fabuła, choć nieskomplikowana, jest ciekawa i zajmująca, a dzięki sarkastycznym uwagom bohaterów czy zabawnym dialogom i sytuacjom, podczas lektury na twarzy nie raz, nie dwa zagości uśmiech. Choć nie doświadczymy tu nie wiadomo jak szybkiego tempa akcji, spektakularnych zwrotów wydarzeń czy niespodziewanych epizodów, przeczytanie „Kłamcy”, również dzięki jego naprawdę niewielkiej objętości, nie powinno zająć więcej niż kilka godzin i zapewnić niemało rozrywki. Tym bardziej, że i kompanów do zabawy mamy nie byle jakich. Stworzeni z pomysłem, dopracowani i szczegółowo przedstawieni bohaterowie opowiadań, nierzadko diametralnie różnią się od siebie i oprócz kilku głównych postaci, występują tylko epizodycznie, a mimo to możemy poznać ich, może nie na wylot, ale bardzo dokładnie.
„Kłamcę” chciałabym przede wszystkim polecić tym, którzy szukają jakiejś niezobowiązującej rozrywki na jeden czy dwa wieczory. Fakt, że jest to zbiór opowiadań, a nie powieść też nie powinien nikogo zniechęcać, bo te krótkie historie mogłyby również stanowić po prostu kolejne rozdziały czegoś większego. Interesujące przedstawienie aniołów i świata pozbawionych władzy Boga także stanowi wielką zaletę zbioru. Jeśli więc kogoś interesuje taka tematyka, a także nie ma jakichś konkretnych planów na majowy weekend, „Kłamca” dobrze powinien sprawdzić się w roli lekkiego czasoumilacza. Arcydziełem nazwać go niestety nie można, ale trzeba przyznać, że historia, jaką serwuje czytelnikowi Jakub Ćwiek bardzo wciąga i jak najbardziej zachęca do sięgnięcia po kolejne części. Mnie osobiście strasznie się podobało, a Loki cały czas siedzi w mojej głowie. Naprawdę zachęcam do zapoznania się z „Kłamcą”, myślę, że nie będziecie rozczarowani. :>
[Fabryka Słów 2005, 268 str.]
9 komentarze:
Uwielbiam historie z aniołami. Pozycja powinna podejść mi do smaku.
Pozdrawiam :) W wolnej chwili zapraszam do mnie ;)
Słyszałam, że twórczość Ćwieka jest bardzo dobra. Z wielką chęcią zwrócę uwagę na "Kłamcę" :) Pozdrawiam!
Strasznie lubię pierwszą część Kłamcy :) Niestety potem jest już tendencja spadkowa, druga część gorsza, a trzecia to już klapa..
Może kiedyś... tyle ludzi wychwala, więc w sumie czemu nie.
Za fantastyką nie przepadam, ale nad tą książką się jeszcze zastanowię :)
Lubię fantastykę, a książka wydaje się być ciekawa, chętnie przeczytam :)
Tak ciekawa pozycja.Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowego posta! ;)
Nie przepadam za zbiorami opowiadań i mimo Twojej pozytywnej opinii raczej się nie skuszę
Hm... ciekawy pomysł na książkę. Może się skuszę.;D
Prześlij komentarz
Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]