Boga nadal nie ma i nie wiadomo gdzie jest, a anioły wciąż
mają problemy z pomiotami szatana. Ale od czego mają Lokiego? Poznany w
poprzednim zbiorze opowiadań nordycki bóg oszustów i kłamców nadal jest na
usługach skrzydlatych i całkiem dobrze idzie mu to, na co anioły nie mogą sobie
pozwolić, czyli pozbywanie się w sposób ostateczny wszelkich przeciwników i
niedogodności. Kłamca, wyposażony w swoją ulubioną broń i pudełko wykałaczek,
ponownie rusza na podbój świata, za odpowiednią opłatę wykonując kolejne
zlecenia skrzydlatych. A robi się coraz gorzej…
Talentu nie można mu odmówić. Oczywiście talentu do
wszelkiego oszukiwania, okłamywania i oczywiście pozbywania się przeciwników, najczęściej
po prostu poprzez pozbawianie ich życia. Tym razem jednak Loki decyduje się na
współpracę z dość… interesującymi postaciami. Za sprawą inwencji twórczej
autora „Kłamcy”, razem z nim do gry włączają się: Bachus – grecki bóg wina,
który chcąc zrobić na złość znienawidzonemu Zeusowi, posługuje się swoim
rzymskim imieniem oraz Eros, flirciarz, jakich mało, jednak wbrew pozorom
doskonale radzący sobie z nieco poważniejszymi zadaniami. Na scenie pojawia się
również młoda dziewczyna o imieniu Jenny i pewien pluszowy miś. Co z tego
wszystkiego wyniknie? Możecie sprawdzić sami. :)
Pewni możecie być jednak tego, że wyniknie z tego masa
świetnej zabawy. Jakub Ćwiek nie poddał się „prawu sequela” i kontynuacja
przygód Lokiego jest równie wspaniałą lekturą, co pierwsza część serii. Jak to
w antologiach bywa, jedne opowiadania są lepsze, inne nieco słabsze, ale
wszystkie utrzymują dość wysoki poziom, jaki autor zaprezentował nam już w
poprzednim zbiorze. Widać, że Jakubowi Ćwiekowi pomysłów na kolejne przygody
Kłamcy nie brakuje, bo każde kolejne wykonywane przez niego zadanie jest
ciekawsze od poprzedniego. Tym razem jednak opowiadania jeszcze bardziej
przywodzą na myśl po prostu kolejne rozdziały powieści niż oddzielne historie i
nic tu nie zostaje niedopowiedziane. Jeśli Loki oraz Bachus z Erosem nie
działają razem, autor na zmianę przedstawia nam wydarzenia z obu perspektyw,
dzięki czemu mamy pełny obraz sytuacji. W „Bogu marnotrawnym” oprócz kilku
nowych postaci pojawiają się również wyjaśnienia pewnych kwestii, które do tej
pory czytelnik musiał sam sobie wymyślić, jak choćby to, po co Lokiemu
właściwie anielskie pióra.
Sam Kłamca nadal pozostaje postacią niezwykle barwną i
interesującą, z ironicznym uśmieszkiem na twarzy, czarnym humorem i
sarkastycznymi odzywkami. Choć jako główny bohater dość mocno wybija się ponad
tłumy drugoplanowych „aktorów”, czytając „Boga marnotrawnego” po prostu nie da
się nie zwrócić uwagi na Bachusa i Erosa, którzy również odgrywają w utworze
niemałe role. Ten wręcz komiczny duet greckich bożków, którzy wprost wstydzą
się swojego pochodzenia, nie raz, nie dwa potrafi rozbawić do łez nie gorzej
niż postać Lokiego a obdarzeni indywidualnymi charakterkami i osobowościami na
długo zapadają w pamięć. Nie można też nie wspomnieć o Jenny, która, choć
pojawia się raczej epizodycznie i tylko przez krótki czas wybija się na
pierwszy plan, potrafi zaskakiwać. Można się też łatwo domyślić, że pojawienie
się postaci kobiecej na horyzoncie może do czegoś doprowadzić, jednak ani
trochę nie przeszkadza to w lekturze i nie umniejsza przyjemności z jej
czytania.
Myślę, że jeśli ktoś czytał już poprzedni tom, to i „Bóg
marnotrawny” powinien mu się spodobać. Jak w każdej książce jest tu parę
niedoskonałości i niedociągnięć, ale przecież powieści idealne nie istnieją.
Druga część „Kłamcy” jest w każdym razie lekturą idealną na deszczowe
popołudnie lub jakiś dłuższy weekend, a że swoją objętością nie bije rekordów, na
jej przeczytanie wystarczy poświęcić dosłownie kilka godzin. Nie udało mi się
jednak jakoś dojść do tego czy „Bóg marnotrawny” jest gorszy, czy lepszy od
poprzedniczki, bo obydwie książki spodobały mi się równie mocno. Więc jeśli
będziecie kiedyś szukać czegoś lekkiego i zabawnego do przeczytania, tak na
jeden wieczór, możecie sięgnąć po „Boga marnotrawnego” i oczywiście pierwszy
tom „Kłamcy”.
[Fabryka Słów 2006, 296 str.]
*****
Jak już tu wreszcie jestem, czuję się zobowiązana przeprosić wszystkich tych, którym zdarza się wpadać tu od czasu do czasu, za moją dość długą "nieobecność". Jakoś tak wyszło, że mniej więcej w ostatnim tygodniu kwietnia dopadło mnie jakieś dziadostwo, a choć teraz trzyma się już jakoś słabiej, puścić niestety nie chce. Chociaż całe dnie spędzane w łóżku sprzyjały oddawaniu się małym przyjemnościom w postaci czytania, to niestety ochota na robienie czegokolwiek innego poszła precz a wraz z nią i wena, bez której pisanie mi zwyczajnie nie szło.
Na szczęście teraz jest już lepiej, mój "mózg", choć nadal odurzony naparami z rumianku, melisy i jakimiś innymi medykamentami, jakby przyspieszył obroty, więc powinno być już dobrze. Takie pisanie recenzji przeszło tydzień po przeczytaniu książki nie należy do najprostszych i najbardziej lubianych przeze mnie zajęć, ale trafiły mi się same przyjemne lektury, które na prawdę warte są polecenia i w najbliższym czasie chciałabym podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na ich temat. Mam nadzieję, że uda mi się zrobić to jak najszybciej, bo w kolejce czekają już następne.
Na razie to tyle mojego wywodu. Do, mam nadzieję - szybkiego, kolejnego "przeczytania".
Pozdrawiam cieplutko, Iza. :>
5 komentarze:
Wciąż próbuję zdobyć pierwszą część.
Pozdrawiam!
Coś czuję, że nie moje klimaty, ale i tak się rozejrzę za pierwszym tomem :D
Z ogromną chęcią przeczytam serię. Czuję, że to coś dla mnie. Rozejrzę się za pierwszym tomem :)
Na chwilę obecną spasuję, ale nie mówię nie ;)
Cała seria wydaje się być bardzo oryginalna i ciekawa. Chętnie przeczytam, ale najpierw muszę poszukać pierwszego tomu z tej serii ;)
Prześlij komentarz
Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]