Małe nadmorskie miasteczko odcięte od świata. I to nie w taki sposób, jaki byśmy sobie wyobrażali. Nie chodzi o to, że nie da się tu dojechać, z nikim się skontaktować (chociaż to właściwie też jest prawda)… Bo pewnego dnia wokół Perdido Beach wytworzyła się niezniszczalna i nie dająca się przekroczyć bariera, która pozbawiła mieszkańców tego miejsca kontaktu ze światem zewnętrznym, co do którego nie ma nawet pewności czy w ogóle istnieje.
Ale to jeszcze nie wszystko. Dokładnie tego samego dnia z Perdido Beach zniknęli wszyscy, którzy ukończyli 15 lat (i znikają następni). Dzieci żyją więc w świecie bez dorosłych i wydawałoby się - cud, miód i krakersy. Jednak życie w ETAP-ie nie jest wcale takie łatwe, a właśnie zaczyna robić się jeszcze gorzej…
Minęły 3 miesiące od powstania ETAP-u. Dzieciaki przyzwyczaiły się już trochę do życia bez rodziców, ale Samowi ani trochę nie ułatwia to pracy, jaką niesie za sobą bycie przywódcą w Perdido Beach. Wszyscy oswoili się już z tym, że muszą sobie radzić sami, a tym starszym nawet bardzo się to podoba. Nikt im niczego nie każe, nie zabrania, a widok dwunastolatka z papierosem, skrętem czy puszką piwa jest coraz mniej zaskakujący. Ale sielanka, jak to sielanka, musi się kiedyś skończyć…
W Perdido Beach zaczyna panować głód. Żywność jest racjonowana, a dzieci, które dawniej obżerały się chipsami, batonami i opijały colą, teraz muszą zadowolić się kapustą i fasolką z puszki. Później zaczyna brakować nawet tego i młodzi pożywiają się sosami do hot-dogów czy domowej roboty tortillami z mąki i wody. Wszyscy chcieliby jeść, ale kiedy Sam prosi o pomoc przy zbieraniu melonów, nie zgłasza się nikt. Jednak na polach pojawiają się zębaki, które uniemożliwiają zbieranie owoców i cały plan Sama okazuje się być niewypałem. Jakby tego było mało, ujawnia się kolejnych kilku dzieciaków obdarzonych tajemniczymi mocami, Zil i jego banda rozpoczynają wojnę odmieńców z normalnymi, a Caine znów coś knuje…
Drugi tom „GONE…” bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Fabuła gna do przodu niesamowicie szybko, nagłe zwroty akcji niejednokrotnie zaskakują i ogólnie dzieje się tu nieco więcej niż w poprzedniej części. Teraz zamiast ciągłego narzekania i marudzenia są walki, pogonie, ucieczki i tajemnicze zamiary wyżej już wspomnianego Tego Złego. Grant przedstawia nam to wszystko powoli, po kawałku, z każdą kolejną stroną budując u czytelnika napięcie i niepewność, co też to będzie dalej.
Czytając drugą część „GONE…” odniosłam też wrażenie, że autor trochę więcej popracował nad bohaterami i teraz nie są to dzieci, które w jednej chwili z przerażonych małolatów stają się super odważnymi bohaterami. Teraz mieszkańcy Perdido Beach jak się boją, to się boją, a nie rzucają z poświęceniem na nieprzyjaciół. Ale tak jak w poprzednim tomie, wszystkie postaci są bardzo realistyczne, wszyscy obok zalet mają także cały szereg różnorakich wad, dzięki czemu są nam bliżsi, a i cała sytuacja wydaje się prawdziwsza.
Książkę mogę z czystym sercem polecić każdemu, nie ważne czy jest starszy, czy trochę młodszy. Ale tylko pod warunkiem, że przeczytał pierwszą część. (Recenzję znajdziecie tutaj) Tych, którzy pierwszy tom mają już za sobą, raczej nie muszę do niej zachęcać. Książka spodoba im się tak samo jak poprzednia, a kto wie czy nawet nie bardziej. Za to ci, którzy jeszcze nie znają Sama, Astrid, Caine’a i życia w ETAP-ie, lubią czytać o fantastycznych zjawiskach i nie przeszkadza im dość młody wiek głównych bohaterów, powinni po „GONE…” sięgnąć jak najszybciej. Nie zawiedziecie się :)
[Jaguar, 650 str.]
3 komentarze:
Mam w planach, ale pewnie całą serię zacznę dopiero na wakacjach:)). Pozdrawiam!!
Uwielbiam! Przeczytałam już wszystkie części, które ukazały się do tej pory i mam ochotę na więcej :)
Niedawno zaczełam czytać te książki i bardzo mi się spodobały :)
Na moviestarplanen :
MissNusiaa
Prześlij komentarz
Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]