8 października 2011

Dary Anioła #4: Miasto Upadłych Aniołów - Cassandra Clare


Cassandra Clare – to nazwisko kojarzy chyba każdy miłośnik fantastyki czy literatury młodzieżowej. Ta amerykańska pisarka ma na koncie kilka naprawdę świetnych książek, w tym znaną na całym świecie serię „Dary Anioła”, której prequelem jest trylogia „Diabelskie Maszyny”. „Dary…” początkowo również miały składać się tylko z trzech części, ale po pewnym czasie okazało się, że będzie również czwarta. I tu można było się trochę pozastanawiać, o czym to „Miasto Upadłych Aniołów” będzie. Przecież w „Mieście Szkła” wszystkie co ważniejsze wątki zostały zamknięte, a cała historia, wydawałoby się, skończyła się happy endem. A tu proszę, okazało się, że wcale nie, i potwierdziło się często powtarzane stwierdzenie, że zawsze może być gorzej…


Wojna z demonami zakończyła się szczęśliwie, a szesnastoletnia Clary może wreszcie rozpocząć szkolenie Nocnego Łowcy, w którym pomóc ma jej ukochany Jace, będący już teraz „tylko” jej chłopakiem. Jocelyn niedługo wychodzi za mąż, Simon zaczyna umawiać się z dziewczyną – a nawet z dwiema, Alec wraz z Magnusem wyjechali w romantyczną podróż, stosunki między Nefilim a Podziemnymi nieco się rozluźniły… Krótko mówiąc: cud, miód i krakersy. Jednak sielskie życie bohaterów książki szybko się kończy. Ktoś zabija Nocnych Łowców niegdyś związanych z Kręgiem i Valentine’em, a do tego najwyraźniej pragnie stworzyć nową rasę, powtórzyć to, czego swego czasu dokonał Morgenstern – stworzyć pół-człowieka, pół-demona. Do tego groźna wampirzyca Camille jakoś zbyt mocno interesuje się Chodzącym Za Dnia…

Trzeba przyznać, książka jest dobra, ale… No właśnie, jest jednak jakieś „ale”, a nawet kilka. Tym najbardziej rzucającym się w oczy, jest właściwie niemająca żadnego wpływu na fabułę… odmiana imienia Jace’a (Jace’ego?!). Tak sobie czytałam niedawno inne recenzje i zauważyłam, że nie tylko mnie to dość mocno zirytowało. A przecież tłumacz ten sam… Inna sprawa – sama postać Jace’a. Odniosłam niemiłe wrażenie, że ten przesympatyczny facet został przez autorkę jakby… spłycony. Zniknął gdzieś ten sarkastyczny, rzucający kąśliwe uwagi na prawo i lewo chłopak, za którym chciałoby się iść nawet do piekła, który radził sobie z każdym, nawet najtrudniejszym i do tego nie swoim problemem, a w zamian za niego Clare podstawiła nam… no, Jace’a, tylko innego. Już nie tego samego. Ale ja i tak nadal go lubię, choć trochę go szkoda. :) Okładki pozwolę sobie nie skomentować…

Do samej fabuły już się przyczepić nie można. Jestem pod bardzo dużym wrażeniem wyobraźni autorki i jej zapasu weny ;) W „Mieście Szkła” wydawało się, że to już koniec fascynującej historii Nocnych Łowców, ale okazało się, ze można do tego dopisać coś jeszcze, i całe szczęście. Za bardzo przywiązałam się do bohaterów „Darów Anioła”, żeby rozstawać się z nimi po trzech tomach. Sam początek „Miasta Upadłych Aniołów” nie przedstawia nam nic ciekawego. Jest to jakby wprowadzenie do panującej obecnie sytuacji i choć momentami robi się wręcz nudno, autorka wynagradza nam to w drugiej połowie książki, zaskakując czytelnika dość głośnym „bum!”. Akcja rozpędza się i mknie z niesamowitą prędkością aż do samego zakończenia, które jest takie jakieś… normalne.

Mimo wszystko, „Miasto Upadłych Aniołów” jest książką naprawdę dobrą, ale niestety nie stoi już na takim poziomie, jaki mogliśmy zobaczyć chociażby w pierwszej części sagi. Powieść wciąga, czasem zaskakuje i zapewnia kawał dobrej rozrywki na góra dwa dni – czyta się ją naprawdę szybko. Clare pisze lekko, prosto, w taki sposób, że jej książki czyta się bez żadnych problemów czy przestojów, tworzy swoisty klimat, jeszcze lepiej pomagający wczuć się w wydarzenia opisane w powieści. Przedstawiony świat jest interesujący, rozbudowany, a autorka nie boi się poruszać dość delikatnych tematów, jakimi są w dzisiejszych czasach religia czy homoseksualizm, co dodaje książce niejakiego „smaczku”, a Alec i Magnus tworzą tak sympatyczną parę, że nie sposób im się oprzeć. Szkoda tylko, że w „Mieście…” jest tak mało wątków dotyczących właśnie relacji pomiędzy czarodziejem a młodym Nocnym Łowcą. Miejmy nadzieję, że w następnym tomie będzie ich więcej.

Podsumowując, książka jest dobra, a nawet świetna, ale do tych najlepszych bym jej nie zaliczyła. Jednak mimo swoich niewielkich wad, jest pozycją naprawdę interesującą, którą powinien poznać każdy czytelnik lubujący się w tego typu literaturze. Oczywiście, najlepszym rozwiązaniem będzie rozpoczęcie przygody z Nocnymi Łowcami od pierwszego tomu, czyli „Miasta Kości”. Kto tego jeszcze nie zrobił – niech żałuje i jak najszybciej nadrabia zaległości. A nam, czyli tym, którzy mają już całą dotychczas wydaną w Polsce serię za sobą, pozostaje bezsilne czekanie, załamywanie rąk i rozpaczliwe wymyślanie sposobu na przyspieszenie czasu – piąty tom: „Miasto Zagubionych Dusz” za granicą ukaże się dopiero w maju przyszłego roku. Jeśli dobrze pójdzie, może dostaniemy w swoje łapki polskie wydanie książki już w wakacje? Odliczanie czas zacząć! ; )

[MAG, 434 str.]

3 komentarze:

Klaudia pisze...

Trylogię oceniam bardzo wysoko, ale tego tomu jeszcze nie miałam okazji przeczytać. Muszę to nadrobić, w miarę niedługo - po prostu usycham z ciekawości, co wymyśliła autorka ;)

Emily pisze...

Dary Anioła naprawdę mi się podobały, podobnie ta część. Może nie była tak świetna jak poprzednie, jednak świetny charakter pani Clare nadal zachwyca :) Mam więc podobne zdanie na ten temat.

ytaSDGF pisze...

Właśnie się zastanawiałam co tym razem wymyśli Cassandra. Myślę, że ta część będzie o wiele gorsza od poprzednich bo najlepsze się już jak dla mnie wydarzyło. Chociaż nie wiem bo jeszcze książki nie czytałam, ale będę musiała bo jestem ciekawa czy tak jak piszesz i tak jest świetna. :) Mam nadzieję, że się nie zawiodę, ale i tak jestem już na to nastawiona.

Prześlij komentarz

Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]