Ktoś rzuca hasło: „piekło”. Pierwsze skojarzenia? Oczywiście
nieziemsko wysokie temperatury, płomienie, diabły, kotły pełne wrzącej smoły, rzeki
lawy, jęki potępionych dusz itp. Tak się już utarło. Ale jest na Ziemi takie
miejsce… Tutaj też termometry pokazują 40˚C, ale poniżej zera. Zamiast diabłów,
dość powszechnie występują wszelakiej maści mordercy, złoczyńcy czy masa innych
złych ludzi, dla których liczy się tylko własne dobro i zarobione, często na
czarno, pieniądze. Kotły ze smołą i lawa również istnieją, lecz w postaci
wiecznie zalegającego w krainie śniegu, zdradzieckich bagien i innych tego typu
niespodzianek. Oj, nie jest tu zbyt przyjemnie… Mroźny wiatr hula sobie
bezkarnie, wciskając swe lodowate szpony pod poły kurtek i płaszczy, amulety i
czary są godnymi przeciwnikami dla kałasznikowów, noży i pistoletów Makarowa, a
każdy dzień może być twoim ostatnim.
Witajcie w Przygraniczu!
W świat Przygranicza trafiasz przypadkiem. Z woli losu. Wysiadasz z wagonu, by na postoju napić się piwa. Chwilę potem nie ma ani stacji, ani pociągu, ani torów, ani dworcowej knajpy, z której właśnie wyszedłeś.*
Mniej więcej w taki sposób do tej niegościnnej krainy trafił
główny bohater powieści Pawła Kornewa. Ot, tak, po prostu. Bez żadnych portali,
przejść w szafach czy teleportacji. Co roku, do świata Przygranicza trafia w
ten sposób wiele osób, lecz tylko małej części udaje się przeżyć. Soplowi się
to udało. Jednak, kiedy go poznajemy, na życie młodego pracownika Patrolu zdaje
się czyhać dość poważne niebezpieczeństwo. Ktoś chce go zabić. Nie wiadomo
dlaczego, po co i kto, ale sytuacja i tak nie jest ciekawa. Reszty fabuły
opisywać raczej nie będę, warto samemu zapoznać się z książką i dowiedzieć się,
o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi.
Sam Sopel jest postacią dosyć ciekawą. Twardy, potrafiący
postawić na swoim chłop, który bardzo szybko przestaje bawić się w
rozpamiętywanie tego, co było dawniej, a zaczyna skupiać się na tym, jak by tu przeżyć
kolejny dzień. Do tego jest oschły, szorstki, stanowczo nadużywa alkoholu i
zabija bez mrugnięcia okiem, choć stara się tego unikać. Tutaj właśnie widać
idealny przykład na to, jak otoczenie potrafi zmienić człowieka. Pojawia się
też kolejny problem, polegający na trudnościach w jednoznacznym stwierdzeniu, czy
Sopel jest bohaterem negatywnym, czy wręcz odwrotnie. Ja mimo wszystko,
strasznie go polubiłam. Co z tego, że morderca, że dużo pije, że ma na sumieniu
masę większych i mniejszych występków? Już od samego początku gorąco mu
kibicowałam i życzyłam szczęścia w walce z dość trudną codziennością.
Pomysł Kornewa na książkę jest bardzo interesujący.
Przygranicze jest miejscem umieszczonym prawdopodobnie gdzieś w Rosji, w
rzeczywistości równoległej do naszej. Oprócz Fortu, do którego trafił Sopel,
Miasta i Siewieroreczeńska nie ma tu żadnych większych skupisk ludzi, pomijając
rozrzucone gdzieś na pustkowiu chutory. Wszędzie dookoła panoszą się różnorakie
bestie, włączając w to wampiry, wilkołaki i przemieńców, a nawet utopce, dla
których zagubiony człowiek jest nie lada zdobyczą. Sam świat nie został jakoś
szczególnie dobrze opisany. Czy raczej został opisany, ale autor nie podaje nam
od razu na tacy wszystkich faktów dotyczących Przygranicza, lecz poznajemy je
po kawałku, razem z przemierzającym niegościnne tereny bohaterem. Opisy te są
bardzo często bogate w szczegóły i czasami naprawdę można się w tym wszystkim
pogubić, ten sam problem występuje z bohaterami, ale mimo to książkę czyta się
naprawdę dobrze, autor operuje ciekawym, pełnym kolokwializmów językiem, dzięki
czemu wszystko, co przedstawia, wydaje się być jak najbardziej naturalne, a
także bardzo sugestywne. Kiedy czytałam o tych wszystkich śnieżycach, zaspach i
mrozach, momentami po prostu robiło mi się zimno.
Ogólnie, książka jest warta przeczytania.
Z racji tego, że jest do dopiero pierwszy tom, na początku nie dzieje się nic
ciekawego, Kornew zaznajamia nas z panującą w Przygraniczu sytuacją, ale
powoli, powoli, akcja zaczyna się rozkręcać i pod koniec jest już całkiem
nieźle. Strasznie się cieszę, że udało mi się „wykopać” ją gdzieś w Internecie,
i że mogłam ją przeczytać. Jest to coś całkowicie innego, jakiś powiew
świeżości (choć już nie tak świeży), a to, że autor pochodzi zza naszej
wschodniej granicy, samo w sobie świadczy o wysokim poziomie powieści. Książka
powinna zadowolić zarówno tych trochę bardziej wymagających czytelników, jak i
tych, którzy po prostu szukają dobrej rozrywki na kilka wieczorów. Kto wie,
może i Wy zakumplujecie się z Soplem tak jak ja..? ; )
*opis pochodzi z IV strony okładki.
[Fabryka Słów 2008, 312 str.]
4 komentarze:
Może być interesująca. Dopisuję do listy:)
Pozdrawiam!!
Już kiedyś miałem w planach poznać Sopla;) jednak kartka z tytułami na której był, gdzieś mi się zapodziała i zapomniałem o bilecie w kieunku Pogranicza;)
Wiele razy sięgałam po tę książkę w Empiku, ale nie byłam pewna, czy przypadnie mi do gustu. Myślę, że na razie poszukam w bibliotece - po Twojej recenzji liczę na coś ciekawego :)
Książkę czytałam prawdopodobnie ponad rok temu, ale nie podobała mi się jakoś szczególnie, nie wypożyczyłam kolejnego tomu i wcale mnie do niego nie ciągnie. Nie wiem, może to był kiepski czas na poznanie Sopla ;)
Opisy mroźnej zimy robią wrażenie.
Prześlij komentarz
Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]