14 listopada 2011

Samotni.pl - Barbara Kosmowska


Mały Książę stwierdził kiedyś, że „wśród ludzi jest się także samotnym”. Na pierwszy rzut oka stwierdzenie dość dziwne, bo czy można być samemu, stojąc w tłumie ludzi? Oczywiście, że nie! Ale to nie o to tu chodzi. Każdy z nas ma czasem takie dni, że czuje się obcy na tej planecie i mimo tego, że otaczają go ludzie, czuje się osamotniony. Niektórzy mają tak całe życie. Część po prostu wybiera taki styl życia, czuje się dobrze ze sobą i nie ma zamiaru takiego stanu rzeczy zmieniać. Inni natomiast nie mieli niestety nic do gadania w tej sprawie, ale za wszelką cenę pragną to zmienić…

Ci nieznający jeszcze twórczości pani Kosmowskiej mogliby stwierdzić, że skoro książka porusza właśnie temat samotności, to będzie ona nudna, mdła i pełna moralizatorskich wywodów. Nic bardziej mylnego! Pani Barbara po raz kolejny pokazuje, że na tematy trudne można pisać ciekawie i zajmująco.


Joanna – zbuntowana nastolatka wychowywana przez starszą siostrę. Przed przeprowadzką do Polski, obie mieszkały z rodzicami w Syrii, jednak po pewnym czasie tak się złożyło, że musiały zacząć radzić sobie same. Jej największym skarbem jest pudełko, w którym przechowuje zdjęcia przypominające jej o poprzednim życiu i listy do mamy, których nigdy nie wyśle…
Zosia – nauczycielka polskiego, starsza siostra Joanny. Już dorosła kobieta, nieco zagubiona. Rozdarta między domem, szkołą a ukochanym, stara się poskładać wszystko do kupy i jakoś ułożyć sobie pogmatwane życie. Użerająca się z Wiktorem, który, jak na złość, nie ma zamiaru się uczyć.
Wiktor – młody chłopak opiekujący się chorą babcią, hokeista, który wdał się w jakieś czarne interesy, aby zarobić na leki dla starszej pani. Jego matka mieszka za granicą, gdzie wyjechała zwiedziona możliwością dobrej pracy i obietnicami jakiegoś mężczyzny. Niepotrafiący poradzić sobie ze swoimi problemami nastolatek, posiadający w pokoju kolekcję modeli samolotów, wierzący w to, że jeden z nich kiedyś zawiezie go do matki.
Kaja - dziewczyna chodząca z Joanną do klasy, sympatyczna osóbka z kilkukilogramową nadwagą i masą kompleksów, szkolne pośmiewisko. Stara się przed tym wszystkim bronić, udając, że drwiny i obelgi spływają po niej jak po teflonie.

Oni, a także jeszcze kilka osób, borykają się właśnie z problemem samotności. Choć otoczeni przez innych ludzi, czują się obcy czasem nawet w gronie znajomych. Opisywanie fabuły nie ma w tym przypadku najmniejszego sensu. Wystarczy po prostu sięgnąć po książkę i samemu przekonać się, jak Joanna, Wiktor, Zosia i Kaja poradzą sobie ze swoim problemem. Na zmianę poznajemy sytuacje kolejnych bohaterów, a to wszystko poprzetykane jest fragmentami z pamiętnika polonistki, dzięki czemu jeszcze lepiej poznajemy ją samą. Akcja w powieści nie jest jakaś szczególnie wartka, pozbawiona nagłych zwrotów akcji, jak to bywa w książkach przygodowych, ale mimo to czyta się ją z prawdziwą przyjemnością. Pani Kosmowska operuje pięknym, plastycznym językiem, dobrze oddając uczucia bohaterów, a choć książka porusza dość przykry temat, z powieści bije jednak jakiś taki optymizm, a mimo że właściwie od samego początku wiadomo, że wszystko po prostu musi skończyć się szczęśliwie, z zaciekawieniem śledzi się kolejne poczynania postaci. Wszyscy bohaterowie książki są dopracowani, a do tego tak sympatyczni, ze nie sposób się do nich nie przywiązać, więc kiedy tylko spotyka ich coś złego, czytelnik z całego serca im współczuje, a podczas radośniejszych momentów cieszy się razem z nimi. Powieść jest cieniutka, a więc czyta się ją szybko, dosłownie w dwie, trzy godziny. Aż trudno uwierzyć, że na tak małej liczbie stron można zmieścić tak wiele emocji, szczególnie tych pozytywnych. „Samotni.pl” z pewnością zmusza do przemyśleń zarówno w czasie czytania, jak i po zakończeniu lektury, a ja sama zamykałam książkę z takim jakimś dziwnym uczuciem gdzieś w środku, którego nie jestem w stanie wytłumaczyć.

Kolejna powieść Barbary Kosmowskiej jak najbardziej zasługuje na uwagę zarówno młodszego, jak i starszego czytelnika. Jest to naprawdę piękna książka, pokazująca, że nawet wtedy, kiedy wydaje się, że jest tak źle, że niczego nie można zmienić, w tunelu zawsze pojawia się jakiś światełko, dające nadzieję na to, że kiedyś jednak wszystko się ułoży. Trzeba tylko wziąć życie za rogi i pokazać swoim smutkom, że to nie one tu rządzą, bo choć „samotność nie ma nic wspólnego z brakiem towarzystwa”, zawsze można ją przezwyciężyć i być szczęśliwym mimo wszystko. Polecam!

[W.A.B. 2011, 232 str.]

2 komentarze:

Klaudia pisze...

Nie jestem przekonana i raczej sobie na razie odpuszczę.
Pozdrawiam :)

Maruda007 pisze...

To raczej nie mój typ książki. Odpuszczę sobie.

Prześlij komentarz

Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]