Do sennego miasteczka Venus Cove przybywają trzy anioły: Gabriel – wojownik, Ivy – uzdrowicielka oraz najmłodsza, a przy tym mająca w sobie najwięcej z człowieka – Bethany. Zadaniem aniołów jest nieść dobro światu, który ulega wpływom ciemności. Podczas misji zmuszone są ukrywać swe nadnaturalne zdolności, świetlistą poświatę, a także – co najtrudniejsze – anielskie skrzydła. Nie powinny też przywiązywać się do pojedynczych ludzi… I wtedy Bethany w szkole, do której uczęszcza jako siedemnastolatka, poznaje Xaviera. Żadne z nich nie potrafi oprzeć się wzajemnemu przyciąganiu. Kiedy zaczyna łączyć ich prawdziwe uczucie, zdają sobie sprawę, że przekraczają granice ustalone przez niebo. I nie jest to jedyne zagrożenie dla ich szczęścia. Ciemne moce wciąż rosną w siłę. Nie ma czasu do stracenia. Czy ta, która miała ratować innych, zdoła uratować siebie?*
Brzmi banalnie, nieprawdaż? Mniej więcej tak samo wygląda w
środku. Kupiony przeze mnie właściwie rok temu „Blask” od tamtego czasu stał na
półce w oczekiwaniu na lepsze czasy i wreszcie nadszedł taki moment, kiedy powalona
koniecznością wzmożonej nauki, potrzebowałam czegoś lekkiego do czytania.
Trzeba przyznać, że książka spełniła swoją rolę, ale nic poza tym… Już sam
opis, niejako wskazujący, że największym problemem aniołów jest ukrywanie skrzydeł
oraz wspomnienie wielkiej miłości przypomniały mi, że zakupiłam „Blask” po
prostu oczarowana okładką. Fabuła jest co najmniej niezbyt oryginalna, a jedyną
rzeczą, która jest w niej inna jest fakt, że tym razem to ona jest istotą nie z
tego świata, nie on. Tym razem jednak miłość dwójki głównych bohaterów wydała
mi się wyjątkowo cukierkowa. Czytałam już wiele paranormali, ale teraz było mi
po prostu ciężko. Bo przecież skoro on i ona połączeni zostali „niezwykłym” uczuciem,
nie mogło zabraknąć tu kłótni o to, kto kogo bardziej kocha, zapewnień o
gotowości oddania życia za drugą połówkę czy nieco irracjonalnego zachowanie
Xaviera w pewnym momencie. Ale może ja się nie znam…
Do zalet książki należy niewątpliwie zaliczyć to, że czyta się
ją lekko i szybko, bez większych problemów, jednak w czasie lektury nie należy
raczej spodziewać się przyspieszonego oddechu czy wypieków. Jest to więc
idealna pozycja dla tych, których mózgi są już tak wymęczone, że po prostu nie poradziłyby
sobie ze zrozumieniem jakiejś bardzo skomplikowanej fabuły. Tym razem światu
znów grozi zagłada, między kolejną parą rodzi się zakazane uczucie, a to
wszystko w małym, zwyczajnym miasteczku, jakim jest Venus Cove, któremu grozi
niemałe niebezpieczeństwo ze strony sił ciemności. Główni bohaterowie jednak
zostali przedstawieni dość dobrze, nie sprawiają wrażenia działających
automatycznie robotów, czytelnik może dość dokładnie poznać ich charaktery i
upodobania, ale jakiekolwiek utożsamianie się z nimi w moim przypadku szło dość
opornie. Niemniej trzeba przyznać, że jest w „Blasku” coś, co przyciąga. Mimo
tego, ze nie byłam jakoś specjalnie zachwycona tą książką, nie potrafiłam
odłożyć jej, dopóki nie skończyłam czytać.
Tym razem jest naprawdę krótko, bo po prostu nie wiem, co
napisać. „Blask” z jednej strony mnie nie zachwycił, ale z drugiej czytało mi się
ją dość przyjemnie. Nie będę więc ani jej polecać, ani też odradzać. Dla osób,
które lubią takie klimaty i nie przeszkadza im nieco zbyt przesłodzone uczucie
łączące bohaterów, jest to z pewnością książka warta uwagi, zaś tym, którzy
czytają tego typu powieści raczej dla odprężenia niż na poważnie się tym
fascynują, po prostu tak delikatnie proponowałabym sięgnąć po coś innego. Nawet
jeśli chodzi o paranormal romance, są książki ciekawsze niż „Blask”. Ale jeśli
po prostu nie bardzo macie co robić czy też zwyczajnie nic się nie chce, może warto
spróbować…
*opis z okładki
[Bukowy Las 2010, 450 str.]
10 komentarze:
Raczej nie przeczytam, za bardzo przypomina mi "Upadłych".
A ja chętnie. Mam ochotę sama się przekonać czy ta książka przypadnie mi do gustu :)
Dla mnie ta książka była nie dość, że nudna to jeszcze infantylnie napisana.
Nic nadzwyczajnego, tylko okładka urzeka i mami czytelników xD
Nadmiernych słodkości w książkach nie lubię, ale podumam nad tą pozycją :)
Nie dla mnie, za dużo juz takich książek spotkałam :D No chyba, że naprawdę nie będę miała co czytać ;D
Przyznam, że fascynuje mnie poczytność takich serii. ;)
Uwielbiam takie książki z chęcią bym przeczytała.:D
Kiedyś chciałam przeczytać tę książkę, ale teraz nie wiem, czy warto. Jeśli się trafi, może się skuszę, ale nie będę specjalnie szukać ^ ^
właśnie zastanawiałam się nad tą książką, ale widzę, że raczej by mi się nie spodobała :)
Prześlij komentarz
Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]