15 stycznia 2012

Blask - Alexandra Adornetto


Do sennego miasteczka Venus Cove przybywają trzy anioły: Gabriel – wojownik, Ivy – uzdrowicielka oraz najmłodsza, a przy tym mająca w sobie najwięcej z człowieka – Bethany. Zadaniem aniołów jest nieść dobro światu, który ulega wpływom ciemności. Podczas misji zmuszone są ukrywać swe nadnaturalne zdolności, świetlistą poświatę, a także – co najtrudniejsze – anielskie skrzydła. Nie powinny też przywiązywać się do pojedynczych ludzi… I wtedy Bethany w szkole, do której uczęszcza jako siedemnastolatka, poznaje Xaviera. Żadne z nich nie potrafi oprzeć się wzajemnemu przyciąganiu. Kiedy zaczyna łączyć ich prawdziwe uczucie, zdają sobie sprawę, że przekraczają granice ustalone przez niebo. I nie jest to jedyne zagrożenie dla ich szczęścia. Ciemne moce wciąż rosną w siłę. Nie ma czasu do stracenia. Czy ta, która miała ratować innych, zdoła uratować siebie?*


Brzmi banalnie, nieprawdaż? Mniej więcej tak samo wygląda w środku. Kupiony przeze mnie właściwie rok temu „Blask” od tamtego czasu stał na półce w oczekiwaniu na lepsze czasy i wreszcie nadszedł taki moment, kiedy powalona koniecznością wzmożonej nauki, potrzebowałam czegoś lekkiego do czytania. Trzeba przyznać, że książka spełniła swoją rolę, ale nic poza tym… Już sam opis, niejako wskazujący, że największym problemem aniołów jest ukrywanie skrzydeł oraz wspomnienie wielkiej miłości przypomniały mi, że zakupiłam „Blask” po prostu oczarowana okładką. Fabuła jest co najmniej niezbyt oryginalna, a jedyną rzeczą, która jest w niej inna jest fakt, że tym razem to ona jest istotą nie z tego świata, nie on. Tym razem jednak miłość dwójki głównych bohaterów wydała mi się wyjątkowo cukierkowa. Czytałam już wiele paranormali, ale teraz było mi po prostu ciężko. Bo przecież skoro on i ona połączeni zostali „niezwykłym” uczuciem, nie mogło zabraknąć tu kłótni o to, kto kogo bardziej kocha, zapewnień o gotowości oddania życia za drugą połówkę czy nieco irracjonalnego zachowanie Xaviera w pewnym momencie. Ale może ja się nie znam…

Do zalet książki należy niewątpliwie zaliczyć to, że czyta się ją lekko i szybko, bez większych problemów, jednak w czasie lektury nie należy raczej spodziewać się przyspieszonego oddechu czy wypieków. Jest to więc idealna pozycja dla tych, których mózgi są już tak wymęczone, że po prostu nie poradziłyby sobie ze zrozumieniem jakiejś bardzo skomplikowanej fabuły. Tym razem światu znów grozi zagłada, między kolejną parą rodzi się zakazane uczucie, a to wszystko w małym, zwyczajnym miasteczku, jakim jest Venus Cove, któremu grozi niemałe niebezpieczeństwo ze strony sił ciemności. Główni bohaterowie jednak zostali przedstawieni dość dobrze, nie sprawiają wrażenia działających automatycznie robotów, czytelnik może dość dokładnie poznać ich charaktery i upodobania, ale jakiekolwiek utożsamianie się z nimi w moim przypadku szło dość opornie. Niemniej trzeba przyznać, że jest w „Blasku” coś, co przyciąga. Mimo tego, ze nie byłam jakoś specjalnie zachwycona tą książką, nie potrafiłam odłożyć jej, dopóki nie skończyłam czytać.

Tym razem jest naprawdę krótko, bo po prostu nie wiem, co napisać. „Blask” z jednej strony mnie nie zachwycił, ale z drugiej czytało mi się ją dość przyjemnie. Nie będę więc ani jej polecać, ani też odradzać. Dla osób, które lubią takie klimaty i nie przeszkadza im nieco zbyt przesłodzone uczucie łączące bohaterów, jest to z pewnością książka warta uwagi, zaś tym, którzy czytają tego typu powieści raczej dla odprężenia niż na poważnie się tym fascynują, po prostu tak delikatnie proponowałabym sięgnąć po coś innego. Nawet jeśli chodzi o paranormal romance, są książki ciekawsze niż „Blask”. Ale jeśli po prostu nie bardzo macie co robić czy też zwyczajnie nic się nie chce, może warto spróbować…

 *opis z okładki
[Bukowy Las 2010, 450 str.]

10 komentarze:

Unknown pisze...

Raczej nie przeczytam, za bardzo przypomina mi "Upadłych".

Unknown pisze...

A ja chętnie. Mam ochotę sama się przekonać czy ta książka przypadnie mi do gustu :)

Scarlett pisze...

Dla mnie ta książka była nie dość, że nudna to jeszcze infantylnie napisana.

Klaudia pisze...

Nic nadzwyczajnego, tylko okładka urzeka i mami czytelników xD

natula pisze...

Nadmiernych słodkości w książkach nie lubię, ale podumam nad tą pozycją :)

Tristezza pisze...

Nie dla mnie, za dużo juz takich książek spotkałam :D No chyba, że naprawdę nie będę miała co czytać ;D

Sylwia Kluczewska pisze...

Przyznam, że fascynuje mnie poczytność takich serii. ;)

Jul pisze...

Uwielbiam takie książki z chęcią bym przeczytała.:D

Deline pisze...

Kiedyś chciałam przeczytać tę książkę, ale teraz nie wiem, czy warto. Jeśli się trafi, może się skuszę, ale nie będę specjalnie szukać ^ ^

Magda pisze...

właśnie zastanawiałam się nad tą książką, ale widzę, że raczej by mi się nie spodobała :)

Prześlij komentarz

Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]