Czy jest na świecie nastolatka, która nie zna twórczości
Cassandry Clare, albo chociaż nie słyszała gdziekolwiek tego nazwiska? Chyba
nie. I nic dziwnego. Książki tej amerykańskiej pisarki cieszą się sporą
popularnością, bo i są fajnie napisane, i fabuła jest dość ciekawa, choć oparta
o powtarzające się nie wiadomo jak często schematy, i bohaterowie jej powieści
zasługują na uwagę. Co z tego, że to już wszystko było? Cassandrze Clare udało
się zaskoczyć mnie już serią „Dary Anioła”, nic więc dziwnego, że i po pierwszy
tom trylogii będącej prequelem wydarzeń rozgrywających się w „Darach…”
sięgnęłam z przyjemnością. Z jednej
strony była radość, bo znów może miło spędzę czas, w dodatku dowiem się czegoś
więcej o Nocnych Łowcach, ale z drugiej – czy to będzie tak samo dobre?
Szesnastoletnia Tessa Gray mieszka w Nowym Jorku razem ze
starszą ciotką, która jednak umiera. Kiedy dziewczyna otrzymuje od swojego
brata tajemniczy list, bez wahania wsiada na statek płynący do Londynu, jednak
tam czeka ją niemiłe rozczarowanie. Zamiast brata, Tess spotyka na portowym
nabrzeżu dwie kobiety, podające się za pracownice Nate’a. Lecz panna Black i
panna Dark, szerszym kręgom znane jako Mroczne siostry, wcale nie mają wobec
dziewczyny dobrych zamiarów. Za pomocą żmudnych ćwiczeń, nierzadko
przypominających wręcz tortury, próbują nauczyć Tessę korzystania ze swej mocy,
o której posiadaniu nie ma ona najmniejszego pojęcia. Wszystko to wydaje się
dziewczynie bardzo nierealne, a kiedy jej prześladowczynie oświadczają jej, że
chcą wydać ją za mąż, Tessa zaczyna się poważnie niepokoić. Wydawałoby się, że
jej los jest już przesądzony. Ale pewnego dnia dziewczyna spotyka Willa…
No, powiem tak: mam dwie wiadomości - dobrą i złą.
Klasycznie zacznę od złej. Nie wiem czy tylko ja tak miałam, czy i inni
czytający „Mechanicznego anioła”, ale po iluś tam stronach miałam ochotę
zamruczeć sobie pod nosem „Ale to już było…”. I to nie tak, jak to było w
oryginale, ale tak z oburzeniem i niejakim zaskoczeniem. Młoda dziewczyna pewnego
dnia poznaje trójkę przyjaciół, którzy zdają się należeć do całkiem innego
świata: dwóch chłopaków, którzy są dla siebie niczym bracia i pewną siebie
dziewczynę. Jeden chłopak jest złośliwy, arogancki i posiada specyficzne
poczucie humoru, natomiast jego przyjaciel wręcz przeciwnie – jest spokojny,
opanowany, a do tego wydaje się być jakiś taki delikatny i kruchy. Coś Wam to
przypomina? No właśnie… To wszystko wyglądało tak, jakby autorka po prostu
zmieniła Jace’owi, Alecowi i Isabell wygląd i imiona, a resztę pozostawiła tak,
jak było. Trzeba przyznać – bohaterowie tej powieści też mają jakieś własne
cechy, są sympatyczni, a do tego dopracowani, ale cóż… Ja chyba jednak wolałam
np. Jace’a. Jemu ta arogancja, ta pewność siebie wychodziła jakby naturalnie, a
u Willa odnosiłam wrażenie, że chłopak stara się przyjąć taką postawę nieco na
siłę. No, ale ta książka przecież nie składa się tylko z bohaterów…
Teraz więc wieści lepsze. Mimo tego, że to wszystko już
było, książkę czyta się naprawdę nieźle. Jest przygoda, jest akcja, i jest
wspaniały klimat. Umieszczając akcję w wiktoriańskiej Anglii, Cassandra Clare
bardzo miło mnie zaskoczyła. Spodobało mi się to, że autorka nie poprzestała na
wpleceniu fabuły w tamte czasy, ale również bardzo dobrze oddała klimat, jaki
wtedy panował. Są tu więc i dżentelmeni, usługujący pięknym damom, odzianym w
halki, gorsety i nie wiadomo co jeszcze, a co nosiło się za panowania królowej
Wiktorii, są bale, bankiety, a Tess, w przeciwieństwie do Clary, musi stale
trzymać się ustalonych zasad etykiety i posiadać określone maniery. A jako że
„Mechaniczny anioł” jest prequelem „Miasta Kości”, możemy dowiedzieć się bardzo
wiele o samych Nocnych Łowcach, o tym skąd oni właściwie mają te wszystkie
gadżety, oraz jak w Instystucie znalazł się pewien sympatyczny kot. Spotykamy
również znane z „Darów…” postacie, jak choćby Magnusa Bane czy Camille, czytamy
wzmianki o Lightwoodach i Waylandach. Tym, którzy zaczęli przygodę z
twórczością Clare od tej książki, nie bardzo będą kojarzyli, o co chodzi, ale
tym, którzy „Dary…” już znają, poznawanie przeszłości Nocnych Łowców na pewno
sprawi wiele frajdy.
Podsumowując, choć „Mechaniczny anioł” wydaje się być
powieleniem schematu z poprzednich części, jest to kawał dobrej lektury. Akcja
umieszczona w wiktoriańskiej Anglii tylko dodaje smaczku tym wszystkim
pościgom, bitwom i zagadkom, a dzięki plastycznemu językowi, jakim posługuje
się autorka, czytelnikowi nietrudno jest wczuć się w ten klimat. Dla tych,
którzy czytali poprzednie części, „Mechaniczny anioł” jest wręcz lekturą
obowiązkową, a ci, którzy jeszcze nie mieli okazji poznać Nocnych Łowców, mogą
przygodę z nimi zacząć właśnie od tego tomu. Chociaż, przyznaję, mnie lepiej
było zacząć od „Darów…”, by potem odkrywać coraz to nowe nawiązania do wydarzeń,
które niejako mają wydarzyć się w przyszłości, a które ja już poznałam. Ale to
zależy tylko od Was. Jeśli ktoś spyta, czy mimo pewnych wad warto po
„…anioła” sięgnąć, od razu mówię: warto. ; )
[MAG 2010, 528 str.]
6 komentarze:
Mi się ta książka podobała, chociaż mam mieszane uczucia co do niej :)
Chcę przeczytać tą serię już od dłuższego czasu, chociażby z ciekawości.
Wg mnie książkę lepiej czytać dopiero po "Darach anioła" - chyba więcej się z niej zrozumie (i dostrzeże więcej analogii, ale to detal). Do tego urzekający staroangielski klimat staaroangielski... Mnie tam się podobało xD
Ja właśnie zabieram się do czytania "Miasta kości" i bardzo jestem ciekawa książek Cassandry Clare;D Jak mi się spodoba seria "Dary Anioła" to za tą ksiazkę również się wezmę.
Cyztalam i mi sie ksiązka spodobala :D
I w ogóle od czasu do czasu tu wpadam, a dopiero teraz zauważyłam, że jestesmy z tego samego miasta ^^ Miło zobaczyć w blogowej sferze kogoś takiego :D
"Mechaniczny anioł" o wiele bardziej mi się podobał niż "Miasto Kości". Nie wiem czemu, ale do "Darów Anioła" byłam już trochę negatywnie nastawiona. Pomimo tego i tak cała seria mi się podobała. Nie mogę się już doczekać "Mechanicznego Księcia". :D
Prześlij komentarz
Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]