2 listopada 2011

Diabelskie maszyny #1: Mechaniczny anioł - Cassandra Clare


Czy jest na świecie nastolatka, która nie zna twórczości Cassandry Clare, albo chociaż nie słyszała gdziekolwiek tego nazwiska? Chyba nie. I nic dziwnego. Książki tej amerykańskiej pisarki cieszą się sporą popularnością, bo i są fajnie napisane, i fabuła jest dość ciekawa, choć oparta o powtarzające się nie wiadomo jak często schematy, i bohaterowie jej powieści zasługują na uwagę. Co z tego, że to już wszystko było? Cassandrze Clare udało się zaskoczyć mnie już serią „Dary Anioła”, nic więc dziwnego, że i po pierwszy tom trylogii będącej prequelem wydarzeń rozgrywających się w „Darach…” sięgnęłam z przyjemnością.  Z jednej strony była radość, bo znów może miło spędzę czas, w dodatku dowiem się czegoś więcej o Nocnych Łowcach, ale z drugiej – czy to będzie tak samo dobre?


Szesnastoletnia Tessa Gray mieszka w Nowym Jorku razem ze starszą ciotką, która jednak umiera. Kiedy dziewczyna otrzymuje od swojego brata tajemniczy list, bez wahania wsiada na statek płynący do Londynu, jednak tam czeka ją niemiłe rozczarowanie. Zamiast brata, Tess spotyka na portowym nabrzeżu dwie kobiety, podające się za pracownice Nate’a. Lecz panna Black i panna Dark, szerszym kręgom znane jako Mroczne siostry, wcale nie mają wobec dziewczyny dobrych zamiarów. Za pomocą żmudnych ćwiczeń, nierzadko przypominających wręcz tortury, próbują nauczyć Tessę korzystania ze swej mocy, o której posiadaniu nie ma ona najmniejszego pojęcia. Wszystko to wydaje się dziewczynie bardzo nierealne, a kiedy jej prześladowczynie oświadczają jej, że chcą wydać ją za mąż, Tessa zaczyna się poważnie niepokoić. Wydawałoby się, że jej los jest już przesądzony. Ale pewnego dnia dziewczyna spotyka Willa…

No, powiem tak: mam dwie wiadomości - dobrą i złą. Klasycznie zacznę od złej. Nie wiem czy tylko ja tak miałam, czy i inni czytający „Mechanicznego anioła”, ale po iluś tam stronach miałam ochotę zamruczeć sobie pod nosem „Ale to już było…”. I to nie tak, jak to było w oryginale, ale tak z oburzeniem i niejakim zaskoczeniem. Młoda dziewczyna pewnego dnia poznaje trójkę przyjaciół, którzy zdają się należeć do całkiem innego świata: dwóch chłopaków, którzy są dla siebie niczym bracia i pewną siebie dziewczynę. Jeden chłopak jest złośliwy, arogancki i posiada specyficzne poczucie humoru, natomiast jego przyjaciel wręcz przeciwnie – jest spokojny, opanowany, a do tego wydaje się być jakiś taki delikatny i kruchy. Coś Wam to przypomina? No właśnie… To wszystko wyglądało tak, jakby autorka po prostu zmieniła Jace’owi, Alecowi i Isabell wygląd i imiona, a resztę pozostawiła tak, jak było. Trzeba przyznać – bohaterowie tej powieści też mają jakieś własne cechy, są sympatyczni, a do tego dopracowani, ale cóż… Ja chyba jednak wolałam np. Jace’a. Jemu ta arogancja, ta pewność siebie wychodziła jakby naturalnie, a u Willa odnosiłam wrażenie, że chłopak stara się przyjąć taką postawę nieco na siłę. No, ale ta książka przecież nie składa się tylko z bohaterów…

Teraz więc wieści lepsze. Mimo tego, że to wszystko już było, książkę czyta się naprawdę nieźle. Jest przygoda, jest akcja, i jest wspaniały klimat. Umieszczając akcję w wiktoriańskiej Anglii, Cassandra Clare bardzo miło mnie zaskoczyła. Spodobało mi się to, że autorka nie poprzestała na wpleceniu fabuły w tamte czasy, ale również bardzo dobrze oddała klimat, jaki wtedy panował. Są tu więc i dżentelmeni, usługujący pięknym damom, odzianym w halki, gorsety i nie wiadomo co jeszcze, a co nosiło się za panowania królowej Wiktorii, są bale, bankiety, a Tess, w przeciwieństwie do Clary, musi stale trzymać się ustalonych zasad etykiety i posiadać określone maniery. A jako że „Mechaniczny anioł” jest prequelem „Miasta Kości”, możemy dowiedzieć się bardzo wiele o samych Nocnych Łowcach, o tym skąd oni właściwie mają te wszystkie gadżety, oraz jak w Instystucie znalazł się pewien sympatyczny kot. Spotykamy również znane z „Darów…” postacie, jak choćby Magnusa Bane czy Camille, czytamy wzmianki o Lightwoodach i Waylandach. Tym, którzy zaczęli przygodę z twórczością Clare od tej książki, nie bardzo będą kojarzyli, o co chodzi, ale tym, którzy „Dary…” już znają, poznawanie przeszłości Nocnych Łowców na pewno sprawi wiele frajdy.

Podsumowując, choć „Mechaniczny anioł” wydaje się być powieleniem schematu z poprzednich części, jest to kawał dobrej lektury. Akcja umieszczona w wiktoriańskiej Anglii tylko dodaje smaczku tym wszystkim pościgom, bitwom i zagadkom, a dzięki plastycznemu językowi, jakim posługuje się autorka, czytelnikowi nietrudno jest wczuć się w ten klimat. Dla tych, którzy czytali poprzednie części, „Mechaniczny anioł” jest wręcz lekturą obowiązkową, a ci, którzy jeszcze nie mieli okazji poznać Nocnych Łowców, mogą przygodę z nimi zacząć właśnie od tego tomu. Chociaż, przyznaję, mnie lepiej było zacząć od „Darów…”, by potem odkrywać coraz to nowe nawiązania do wydarzeń, które niejako mają wydarzyć się w przyszłości, a które ja już poznałam. Ale to zależy tylko od Was. Jeśli ktoś spyta, czy mimo pewnych wad warto po „…anioła” sięgnąć, od razu mówię: warto. ; )

[MAG 2010,  528 str.]

6 komentarze:

Morrigan pisze...

Mi się ta książka podobała, chociaż mam mieszane uczucia co do niej :)

Książki - inna rzeczywistość pisze...

Chcę przeczytać tą serię już od dłuższego czasu, chociażby z ciekawości.

Klaudia pisze...

Wg mnie książkę lepiej czytać dopiero po "Darach anioła" - chyba więcej się z niej zrozumie (i dostrzeże więcej analogii, ale to detal). Do tego urzekający staroangielski klimat staaroangielski... Mnie tam się podobało xD

Miravelle pisze...

Ja właśnie zabieram się do czytania "Miasta kości" i bardzo jestem ciekawa książek Cassandry Clare;D Jak mi się spodoba seria "Dary Anioła" to za tą ksiazkę również się wezmę.

Tristezza pisze...

Cyztalam i mi sie ksiązka spodobala :D

I w ogóle od czasu do czasu tu wpadam, a dopiero teraz zauważyłam, że jestesmy z tego samego miasta ^^ Miło zobaczyć w blogowej sferze kogoś takiego :D

ytaSDGF pisze...

"Mechaniczny anioł" o wiele bardziej mi się podobał niż "Miasto Kości". Nie wiem czemu, ale do "Darów Anioła" byłam już trochę negatywnie nastawiona. Pomimo tego i tak cała seria mi się podobała. Nie mogę się już doczekać "Mechanicznego Księcia". :D

Prześlij komentarz

Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]