Podróże po Niebie i Piekle nie są w literaturze niczym
nowym. W Tartarze też już bywali. Co trzeba więc zrobić, jaką historię wymyślić
i w jaki sposób przedstawić ją czytelnikowi, by poczuł się zainteresowany? Jaki
jest przepis na dobrą książkę o czymś, co już było i to nie raz? Ja tam nie
wiem. Ale Katarzyna Berenika Miszczuk, stwórca postaci Wiki Biankowskiej, za którą
szaleją tłumy, najwidoczniej jednak taki przepis ma. I choć już wielu próbowało
przedstawić nam swoje wyobrażenie zaświatów, przekonać nas do swojej wizji, niewielu
udało się zrobić to w taki sposób, by nie znudzić. Tym razem jednak nie o samą
wizję chodzi, bo ta nie różni się szczególnie od innych. Ale fabuła i bohaterka…
Panie, panowie – Wiktoria Biankowska. Była diablica,
niedoszła anielica (jak lubi o sobie mówić), obecnie będąca w stanie dość mocno
nieżywym. Ktoś zabił ją po raz drugi. I to zabił na śmierć. W dodatku ktoś dał
Śmierci w łapę i Wiki ląduje w Tartarze – krainie, do której trafiają mordercy,
gwałciciele i inne tego typu indywidua, za życia pozbawione skrupułów, a po nim
skazane na wieczność w szarym, pozbawionym kolorów Podziemiu. Tam Wiki poznaje
Hitlera, Kubę Rozpruwacza i Nerona – oficjalnych władców Tartaru. A każdy z
nich czegoś od niej chce. Nie wspominając już o Elżbiecie Batory, która pragnie
mocy dziewczyny i jej krwi, w której mogłaby się wykąpać. Na szczęście na
ratunek przybywa jej Beleth, niestety po pewnym czasie to jego trzeba ratować i
powstaje małe zamieszanie. Czy Wiktorii uda się uratować jego i siebie nim
będzie za późno? Czy uda jej się znów odzyskać ciało i życie? I co będzie z
Piotrusiem?
- No bez jaj! - krzyknęłam. - Znowu?! Nie wiem, kto mi to zrobił, ale się doigrał. Nikt nie będzie mnie mordował bez ważnego powodu!
Kiedy dowiedziałam się, że wydana zostanie trzecia część
przygód Wiktorii, od razu z niecierpliwością zaczęłam zacierać łapki i z
utęsknieniem oczekiwać owego wielkiego dnia, kiedy to będę mogła zapoznać się z
kontynuacją powieści, które w mojej osobie zyskały jedną wierną fankę więcej.
Choć trochę obawiałam się, czy pomysł z wysłaniem Wiki do Tartaru wypali, już
po kilkunastu stronach byłam pewna: tak, znów się autorce udało! Ponownie
urzekła mnie swoimi pomysłami, wykreowanymi postaciami i masą humoru, zarówno
takiego słownego, jak i sytuacyjnego. O komicznych postaciach nie wspominając.
Bo to chyba postacie są, zaraz po humorze, największym
atutem nie tylko „Ja, potępiona”, ale i całej serii. Barwne, wyraziste, przede
wszystkim charakterystyczne i niepozbawione indywidualności. Opisane z
dbałością o szczegóły, całkiem się od siebie różniące. Po pierwsze – Wiktoria.
Główna bohaterka, która w ciągu swojego dwudziestoletniego życia zdążyła już
odwiedzić Niebo, Piekło, Tartar i zaliczyć dwa zgony i na której drodze los
postawił kilku przedziwnych osobników. W tej „potępionej” odsłonie mała, wredna
zołza, wreszcie zdecydowana, czego tak naprawdę chce, ponadto przesympatyczna
dziewczyna, której nie da się nie lubić. Beleth – przystojny, pociągający,
całkiem dosłownie, diabeł, który za główny cel postawił sobie uwiedzenie Wiki.
Idealny zawsze i wszędzie, z ciętym językiem i swoistym poczuciem humoru.
Azazel – przyjaciel Beletha, również diabeł, niemogący usiedzieć nawet chwili w
jednym miejscu, z manią wielkości i bezbrzeżną chęcią władania światem, a
przynajmniej jego kawałkiem. Ma dziwne ciągoty do wywoływania mniejszych lub
większych kataklizmów. I jak tu nie zaprzyjaźnić się z takimi postaciami?
Pragnący mnie schwytać mężczyźni nie nawykli do długich biegów. Szybko zaczęli się męczyć. Gorzej, że ja też unikałam wysiłku fizycznego, jak tylko mogłam. Przysięgam, że jeśli wyjdę z tego cało, to zapiszę się na siłownię i przestanę jeść czekoladę! No dobra. Nie przesadzajmy. Nie da się przestać jeść czekolady.
Choć na początku miałam pewne obawy co do tej książki,
wydawało się, że Wiktoria przeżyła już wszystko co się dało, odwiedziła dwa
najważniejsze miejsca i jej dalsze przygody mogą być nieco naciągane. Po
niedługim czasie jednak autorka skutecznie rozwiała moje wątpliwości i tak
wciągnęłam się w przeżywanie wraz z Wiki różnych dziwnych wydarzeń, że
połknęłam książkę „na raz”. Fabuła jest naprawdę interesująca, zajmująca, akcja
dynamiczna i nierzadko zaskakująca, choć często rozwój ważniejszych wydarzeń
nagle przerwany zostaje przez jakiegoś kolejnego wroga czy inne siły trzecie,
co doprowadzało do stanu głębokiej irytacji nie tylko bohaterów powieści, ale i
mnie, która chciałam jak najszybciej dowiedzieć się, jak potoczy się dalej
akcja. I nie jest to bynajmniej coś, co w jakiś sposób przeszkadzałoby w
lekturze, czy czyniło ją gorszą. Autorka najwidoczniej ma do takich zabiegów
talent, bo nic się nie plątało, wszystko miało swoje miejsce i było
uporządkowane, tak, że nie dało się w tym zgubić, choćby nie wiadomo ile wątków
ciągnęło się jednocześnie.
-Kurwa, Beleth, ja zawsze wiedziałem, że w którymś momencie coś ci pieprznie na głowę, ale teraz to już, cholera jasna, przegiąłeś pałę. – Azazel chodził w kółko.
-Mój drogi przyjacielu, a po co tak przeklinasz? Chyba nie takim językiem zauroczyłeś Kleopatrę? (…)
-Z niej też niezłe ziółko – warknął. – Poza tym jestem diabłem. Mogę się wyrażać, jak mam ochotę.
-Przez najbliższe siedemdziesiąt siedem lat jesteś też aniołem. Nie zapominaj o tym.
-Dupa! Dupa! Dupa!
-Jak wolisz.
„Ja, potępiona” to zdecydowanie świetna powieść, wspaniała
kontynuacja przygód Wiktorii, niemała gratka nie tylko dla miłośników młodej
dziewczyny i Beletha, ale też wszystkich tych, którzy lubią powieści
przepełnione humorem. Trzeba by jednak zacząć od początku, czyli „Ja,
diablica”, ponieważ pani Miszczuk nierzadko odnosi się do wydarzeń
rozgrywających się w poprzednich częściach, a ich nieznajomość mogłaby
skutecznie utrudnić lekturę. Sama jestem wręcz zachwycona i nie mam absolutnie
nic przeciwko temu, by autorka pokusiła się o napisanie jeszcze i czwartego
tomu. Nie bardzo wiem, o czym mógłby być, ale wierzę w wyobraźnie pisarki i nie
wątpię, że byłby równie świetny jak poprzednie.
[W.A.B. 2012, 416 str.]
16 komentarze:
Ale szajka rządzi Tartarem :)
Mimo że przeczytałam wiele pozytywnych opinii na temat książek pani Miszczuk, to dalej zupełnie nie ciągnie mnie do ich przeczytania. Póki co daruję sobie tę serię :)
Muszę w końcu sięgnąć po pierwszy tom.
nie będę ukrywać, że seria mnie kusi i mam ją w planie ale kiedy sięgnę to mam bladego pojęcia. nie zaprzeczę, że twoja opinia jeszcze bardziej mnie podkusiła :)
Nie czytałam jeszcze nawet pierwszej części i coś mi się wydaje, że powinnam jak najszybciej nadrobić zaległości :)
Bardzo lubię tę serie i myślę, że już niedługo trzeci tom wpadnie mi w ręce.
Właśnie mam w planach zakończenie tego cyklu ;)
2 tomy za mną, a "Ja, potępiona" oczekuję na półce. Cieszę się, że Ci się podobało i liczę, że odniosę podobne wrażenia :)
Nie znam jeszcze twórczości tej autorki i mimo tak zachęcającej recenzji na razie się z nią nie zapoznam...
Osz Ty!! Aleś mi narobiła ochoty! Jak ja się cieszę, że mam całą serię u siebie na półce ;) Cytaty boskie haha!
To będzie pierwsza ksiązka Pani Miszczuk, która przeczytam, jestem juz ciekawa :)
Na tą serię mam ogromną ochotę! Muszę w końcu wybrać się do biblioteki :)
Pozdrawiam!
Jak ja się cieszę, że mam już pierwszy tom w swoich rękach :D Bo niestety muszę nadrobić najpierw zaległości nim zabiorę się za ten :D
jeszcze nie czytałam pierwszej części, więc odpuszczam :)
Na razie przeczytałam tylko "Ja, diablica", ale "Ja, anielica" znajduje się już na mojej półce i czeka na swoją kolej. :)
"Ja, diablica" mam przeczytane, ale jakos do dalszych części mnie nie ciągnie ;/
Prześlij komentarz
Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]