„Nowa Ziemia” to
pierwsza część kolejnej postapokaliptycznej serii, w której świat po
katastrofie został podzielony. Ci, którzy mieli szczęście i zostali wybrani, by
przeżyć, trafili do odgradzającej ich od świata zewnętrznego kopuły, którą
opuszczą dopiero wtedy, gdy ich przywódca uzna to za konieczne. Kiedy Ziemia
odrodzi się po katastrofie, a mieszkańcy kopuły będą mogli zacząć budować świat
od nowa. Odizolowani od niebezpieczeństw zewnętrznego świata, mutantów, chorób
i gangów, biernie obserwują poczynania ludzi, którym przyszło żyć w całkiem nowej
rzeczywistości, mogącym liczyć jedynie na siebie, a i nawet nie zawsze.
Julianna Baggot, tworząc swoją powieść, choć oparła swój
pomysł na kilku schematach, wytyczyła również i nowe ścieżki i oddała w ręce
czytelnika historię, jakiej jeszcze nie miał okazji poznać. Przedstawia mu brutalną
rzeczywistość po Wybuchu, który zmiótł z powierzchni Ziemi właściwie wszystko. Który
doprowadził do śmierci tysiące ludzi, tysiące osób okaleczył i skazał na
dzielenie swojego ciała z przedmiotami codziennego użytku, stapiając z nimi
znajdujące się w ich pobliżu elementy. Biżuterię. Zabawki. Zwierzęta. Broń.
Innych ludzi. Powiedzieć, że to okropne, to nic nie powiedzieć.
Oczywiście ciekawy fomysł i dobrze poprowadzona fabuła na
nic się zdają, jeśli bohaterowie będą irytować. Na szczęście i tego udało się
pani Baggott uniknąć. Bohaterowie, których mamy okazje spotkać podczas lektury „Nowej
Ziemi” nieodmiennie przyciągają uwagę, zapadają w pamięć i zjednują sobie
czytelnika, który nie wiedzieć kiedy zaczyna dość mocno się do nich
przywiązywać i kibicować w walce z bezwzględną rzeczywistością, w której
przyszło im żyć. Pressia, zaledwie szesnastoletnia, jest niezwykle odważna i
oddana, nie poddaje się nawet w trudnych sytuacjach, i choć czasem nie potrafi
poradzić sobie z okrutnym otaczającym ją światem, cały czas dąży do
wyznaczonego sobie celu. Również Partridge, który z trudem odnajduje się w
nowej sytuacji, choć na początku nie potrafił mnie do siebie przekonać, po
niedługim czasie zyskał moją sympatię. Szczególną uwagę zwraca też Bradwell – chłopak
z ptakami w plecach, który opowiadając innym ocalałym historie z Przedtem – czasów
sprzed Wybuchu – pragnie wzniecić rewolucję i doprowadzić do zniszczenia
kopuły.
Wszystkie rozgrywające się w powieści wydarzenia poznajemy
naprzemiennie z perspektywy czterech osób: Pressi, Partridge’a, Lydy –
koleżanki uciekiniera, która pozostała w kopule – i El Capitana – żołnierza noszącego
swojego młodszego brata na plecach. Choć przedstawiane z różnych perspektyw,
kolejne zdarzenia cały czas skupiają się na poczynaniach Pressii i jej
towarzysza, autorka cały czas pokazuje nam, kto tak naprawdę gra w tej
opowieści pierwsze skrzypce. Dodatkowo Julianna Baggot posługuje się niezwykle
prostym, ale sugestywnym językiem, czytelnik nie ma żadnego problemu z
wyobrażeniem sobie kolejnych opisywanych przez nią krajobrazów czy sytuacji, co
nie zawsze jest zaletą, ponieważ autorka nie boi się brutalności, nie skąpi nam
szczegółów podczas opisywania najohydniejszych kreatur, co niejednokrotnie
wywołuje ciarki na plecach. Cieszy też to, że autorka nie uparła się na siłę
wepchnąć do swojej powieści wątku romantycznego, który w tego typu historiach
nierzadko wybija się na pierwszy plan, przesłaniając ważniejsze wydarzenia miłosnymi
nastoletniej bohaterki uwikłanej w dziwny trójkąt. Owszem, jakiś tam romans się
pojawia, wątek ten jest jednak tak świetnie poprowadzony, delikatny, że po
prostu nie da się na niego narzekać i bardzo ładnie wkomponowuje się w resztę
historii.
„Nowa Ziemia” to bezsprzecznie jedna z takich książek, które
pamięta się jeszcze długo po ich odłożeniu. Kolejna przerażająca wizja
przyszłości przedstawiona nam przez amerykańską autorkę skłania w jakiś sposób
do zastanowienia się, w którą stronę zmierza nasz świat, pomyślenia o tym, jak
prawdopodobna jest to wizja i czy można z tym coś zrobić. Lektura zdecydowanie
godna polecenia nie tylko tym, którzy zaczytują się w tego typu powieściach, ale
też czytelnikom szukającym czegoś nowego, czegoś, co, choć przeznaczone raczej
dla młodzieży, zapadnie w pamięć także i tym starszym. Z niecierpliwością
oczekuję premiery drugiego tomu.
[Egmont 2012, 472 str.]
10 komentarze:
Nie zrobiła na mnie wrazenia, choć zła nie jest...
Mam ją na półce i już nie mogę się doczekać lektury :3
Czytałam i jestem nią oczarowana. Nie mogę się doczekać drugiej części.
Jak na razie mam dość takich antyutopijnych książek może kiedyś ;)
Baaardzo mi się podobała, a już niedługo druga część, co jest cudowne :D
Książa w moich klimatach, a więc koniecznie muszę ją przeczytać :)
Poszukam jej bo czuję, że jest do lektura dla mnie!
Mocna lektura, nie mogę się doczekać kontynuacji ;)
A niebawem kolejna część! Ach doczekać się nie mogę kontynuacji ;)
Też mi się bardzo podobała ta książka, chociaż chyba nie aż tak mocno jak Tobie. Ale z wielką chęcią przeczytam kolejny tom!
Prześlij komentarz
Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]