27 maja 2012

Książę Mgły - Carlos Ruiz Zafón


Carlos Ruiz Zafón. Nie jestem pewna czy jest wśród moli książkowych ktoś, kto jeszcze choć nie słyszał czy nie widział nigdzie tego nazwiska. Aż wstyd się przyznać, ale „Książę Mgły” jest pierwszą książką tego autora, którą udało mi się przeczytać. (Może to i dobrze, bo biorąc pod uwagę chronologię, ta została napisana jako pierwsza). Od dwóch lat stoi na półce, zbiera kurz, a ja przechodzę obok niej obojętnie z przeświadczeniem, że są lepsze lektury. I rzeczywiście, może i są, ale i ta do banalnych nie należy. Teraz przynajmniej mogłam na własne oczy przekonać się, czym to tak wszyscy się zachwycają. I wiecie co? Wcale im się nie dziwię. Teraz i ja będę się zachwycać. :)


Lato 1943 roku. Max, wraz z rodzicami i dwiema siostrami, chcąc uciec przed wojną, przeprowadzają się do małego rybackiego miasteczka. Domek tuż nad morzem, w którym mają zamieszkać, ludzie raczej omijają szerokim łukiem, twierdząc, że jest przeklęty. A i samo miasteczko wydaje się nie być tak spokojne, jak twierdzi głowa rodziny Carverów. Dworcowy zegar zdaje się chodzić do tyłu, jakiś podejrzanie wyglądający kot próbuje stać się kolejnym członkiem rodziny. Wiele niespodzianek kryje również sam dom i znajdujący się nieopodal niego ogród, kryjący we mgle kamienne rzeźby, a także karton pełen filmów nakręconych przez poprzedniego mieszkańca domku. Kiedy Irina, młodsza siostra Maxa, spada ze schodów, chłopiec już wie, że wokół dzieje się coś niedobrego. W rozwiązaniu zagadki może mu pomóc Roland – nowo poznany kolega, którego dziadek pewnego razu opowiada dzieciom historię Księcia Mgły. Kim tak naprawdę jest tajemnicza postać? Co przed dziećmi ukrywa stary latarnik? I jaki to wszystko ma związek z Rolandem?

Tak ogólnie rzecz biorąc, moje pierwsze spotkanie z twórczością Zafóna mogę zaliczyć do udanych. Opowieść o Księciu Mgły, choć nie jest idealna, wyjątkowo mi się spodobała. Właściwie nie wiem, dlaczego. Nie mogę tej powieści porównać z innymi dziełami tego autora, więc trudno jest mi stwierdzić czy lepiej idzie mu pisanie powieści dla młodzieży, czy tych „poważniejszych”. Najbardziej chyba spodobał mi się styl i język, jakim autor przedstawia rzeczywistość. W książce nie brakuje opisów, ale nie są to suche, banalne fakty typu „było sobie domek i ten domek miał ogródek”. O nie! Tu nawet wspomniany wcześniej kot przestaje być zwyczajnym zwierzakiem, a staje się niepozorną istotką otoczoną aurą tajemnicy, pochodzącą jakby nie z tego świata.

Sama fabuła powieści, choć na początku może wydać się banalna, okazuje się być niesamowicie ciekawą historią, choć niestety pozbawioną happy-endu. Mimo że autor nie upakował w „Księciu Mgły” nie wiadomo jak wiele akcji i nagłych zwrotów wydarzeń, książką dość mocno wciąga i zapewnia niemałą rozrywkę. Wprowadzenie do fabuły pewnej aury tajemniczości i nieco mrocznego klimatu sprawia, że czasami aż ciarki przechodzą po plecach, a choć „Książę Mgły” nie jest raczej horrorem, podczas czytania cały czas towarzyszyło mi jakieś takie dziwne uczucie ciągłego zagrożenia. Pewnie duży udział miał w tym właśnie styl pisania pana Zafóna i jego własny sposób kreowania książkowej rzeczywistości.

Bohaterowie, choć jest ich bardzo niewielu, zostali przedstawieni dość dobrze, jednak od razu można zauważyć, że to właśnie Max jest postacią grającą w utworze pierwszoplanową rolę. Został opisany, wiadomo, najdokładniej ze wszystkich i to z nim właśnie czytelnik ma największą szansę się zaprzyjaźnić. Bo nie wątpię, że Max byłby dobrym przyjacielem. Jak na swoje 10 lat jest chłopcem inteligentnym, odpowiedzialnym i rozsądnym, co może i jest plusem, ale jednocześnie aż prosi o to, żeby dołożyć Maxowi trzy lub cztery lata. Na pozostałych autor zwrócił mniejszą uwagę, co nie oznacza wcale, że pominął ich w ogóle, i mimo że przedstawieni zostali raczej tylko powierzchownie, nie sprawiają wrażenia dekoracji umieszczonych gdzieś w tle.

Jak już wspomniałam na początku, moje pierwsze spotkanie z twórczością Zafóna uważam za bardzo udane i jak najbardziej czuję się zachęcona do sięgnięcia zarówno po kolejne książki młodzieżowe, jak i po osławione „Grę anioła” czy „Cień wiatru”. Jako że „Książę Mgły” jest debiutem autora, w powieści widać, że to dopiero początki pisania Zafóna i jeszcze nie wszystko jest tak, jak być powinno, ale skoro dalej będzie tylko lepiej… Jeśli ktoś lubi twórczość tego autora a jednocześnie nie ma nic przeciwko powieściom młodzieżowym, powinien sięgnąć i po „Księcia Mgły”. Wiadomo, nie będzie to tak dobra lektura jak późniejsze jego powieści, ale myślę, że warto.

[Muza 2010, 200 str.]

8 komentarze:

sfasd pisze...

Ja znam i podziwiam, jednak jeszcze nic nie przeczytałam tego autora. Wielki wstyd mi się do tego przyznawać. Ale niedługo na pewno sięgnę po jakąś pozycję, gdyż tyle o nim się dobrego słyszy, że nie sposób go ominąć

Unknown pisze...

Czytałam i była całkiem w porządku, uwielbiam ten nastrój tajemnicy i grozy towarzyszący książkom Zafona :) W tej chwili czytam "Grę anioła" i niestety, nie jest tak ciekawie jak w powieściach młodzieżowych tego pisarza, które miałam już okazję poznać. Mam jednak nadzieję, że jeszcze się przekonam. Pozdrawiam!

ytaSDGF pisze...

Jak na razie czytałam "Cień wiatru" tego autora i byłam oczarowana. Teraz czekają na mojej półce "Marina" i "Gra Anioła". Na "Księcia Mgły" także się skuszę. :)

Maruda007 pisze...

Książkę czytałam (właściwie słuchałam, bo mam audiobook), i mam w planach kupno kolejnych części:) Podobnie jak Ty "Książkę mgły" był dal mnie pierwszym spotkaniem z autorem.
Pozdrawiam!

Cathleen Sural pisze...

Czytałam "Księcia Mgły" i całkowicie się zgadzam z Twoją opinią. Fabuła nie jest zachwycająca, jednak ogólnie powieść mi się podobała :)

BooksHunter pisze...

Lubię autora za "Cień Wiatru" więc z przyjemnością sięgnę po kolejne jego dzieła ;)

Unknown pisze...

Czytałam i niestety nie zaliczam tego spotkania do udanych...

Tirindeth pisze...

Czas nadrobić zaległości - zafona jeszcze żadnej książki nie czytałam....

Prześlij komentarz

Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]