Dawno, dawno temu, anioł i diablica zakochali się w sobie. Nie skończyło się to dobrze.
A czy ty wiesz, kim jesteś? Któż z nas nie czuł się nigdy
zagubiony czy samotny? Pewnie każdy, albo chociaż duża część ludzi, ma taki
moment w swoim życiu, kiedy pyta samego siebie o to, kim jest i czego w życiu
pragnie. Pytania tylko pozornie proste a odpowiedź jedynie wydaje się być
odpowiedzią łatwą do udzielenia. Niektórzy radzą sobie z nimi lepiej, inni
gorzej, ale poczucie bezsensu czy bezcelowości życia dopada niejednego, często
niejednokrotnie. Jedną z takich osób Laini Taylor uczyniła główną bohaterką „Córki
dymu i kości”, w której realny świat przeplata się z magicznym a problemy
pojawiają się, niestety, i w jednym, i w drugim. I to poważne problemy.
Mieszkająca w Pradze siedemnastoletnia Karou nie jest tym,
za kogo uchodzi. Z tajemniczymi znakami na dłoniach, przygarnięta przez
czarownika Brimstone’a, wychowuje się wśród chimer, magii i całego mnóstwa
zębów rożnego pochodzenia, których przeznaczenie jest dla niej tajemnicą.
Pomagając Dealerowi Marzeń w zdobywaniu kolejnych, spotyka się z handlarzami na
całym świecie, przechodząc przez magiczne drzwi do dowolnego zakątka świata.
Pewnego dnia w Marrakeszu, ktoś próbuje ją zabić. I to nie jakiś zwyczajny
ktoś, tylko anioł, który jest jej śmiertelnym wrogiem, najprawdopodobniej
będącym jednym z tych, którzy na każdych magicznych drzwiach pozostawiają
wypalony odcisk dłoni, zwiastujący nieszczęście. Nieco później przypadkowo
Karou trafia do innego świata, gdzie poznaje część prawdy o sobie i jej
otoczeniu, ale Brimstone nadal czegoś jej nie mówi…
Kim jesteś? – zapytała sama siebie, przypominając sobie pytanie anioła i wilka. Ale to pytanie Kaza rozbrzmiewało w jej uszach echem, które nie chciało zamilknąć.
Czym jesteś?
Czym?
Karou jest… sama nie wie, kim. Siedemnastoletnią dziewczyną
z włosami w kolorze lapis lazuli. Uczennicą szkoły plastycznej, gotową w każdej
chwili wyciągnąć szkicownik, ołówek i utrwalić nim kolejną postać. Nastolatką
ze złamanym sercem, zagubioną i niepewną tego, kim lub czym tak naprawdę jest.
Ale prowadzi też drugie życie. Kiedy pozornie najzwyczajniejsze na świecie
drzwi zostaną przed nią otwarte, wraz z nimi otwiera się całkiem inny świat niż
ten, który znamy. Świat Brimstone’a. Świat pełen magii, niespełnionych jeszcze
życzeń i zębów, przeznaczonych do… no właśnie, czego? Opiekun Karou pilnie
strzeże przed dziewczyną swojej tajemnicy, tak samo jak drugich drzwi, które
nigdy nie zostały otwarte w jej obecności. I w do tego świata, pewnego dnia,
zakrada się zło. I robi się jeszcze gorzej.
Nigdy nie żałuj swojego dobra, dziecko. Pozostać szczerym w obliczu zła to dowód prawdziwej siły.
„Córka dymu i kości” to nie tylko historia miłości, która
nie może istnieć, ale też opowieść o dziewczynie, która zagubiła się w świecie,
nie wie, kim właściwie jest i czego tak naprawdę pragnie. Autorce z godną
podziwu dokładnością udało się oddać wszystkie buzujące w dziewczynie emocje,
wszystkie jej odczucia, uczucia i stworzyć z niej postać tak niewiarygodnie
prawdziwą, że nie zdziwiłabym się, gdybym kiedyś spotkała ją, wędrując po
Pradze. Na szczęście Laini Taylor nie skupiła się jedynie na Karou i wykreowała
równie świetnych bohaterów drugoplanowych czy tych odgrywających w powieści
nieco mniejszą rolę. Tutaj nawet tłum na ulicy jest zbiorowiskiem jak
najbardziej żywych ludzi a nie tylko skleconym jakby naprędce sztucznym tłem,
pozbawionym życia i wypełniającym puste strony swoją bezduszną, papierową
obecnością. Niesamowite.
Nadzieja ma wielką moc. Może nie ma w niej prawdziwej magii, ale jeśli wiesz, na co masz nadzieję, i pielęgnujesz ją wewnątrz siebie jak światło, możesz sprawić, że to się wydarzy, prawie jak za pomocą magii.
Emocje, emocje i jeszcze raz emocje. To z pewnością to,
czego w „Córce dymu i kości” znajdziemy najwięcej. To nie tylko zasługa fabuły
i akcji, podążającej takim a nie innym torem, ale też sposobu, w jaki autorka
tę historię opowiada. Opowiada, bo czytając powieść Laini Taylor cały czas
odnosiłam wrażenie, że narrator snuje swoją opowieść tak, jakby opowiadał bajkę
czy przytaczał jakąś legendę. Autorka posługuje się językiem niezwykle
plastycznym i barwnym a każdy opis czy to miejsca, czy pojawiającej się w
utworze postaci wręcz maluje nam słowami przed oczami żywy, wyraźny obraz tego,
o czym właśnie czytamy. Także przeżywamy razem z główną bohaterką każdą jej
rozterkę, czujemy się niepewnie, kiedy i ona jest niepewna, płaczemy razem z
nią i uśmiechamy się, gdy robi to ona. Inaczej się po prostu nie da.
-Ja mam nadzieję, moje dziecko, ale nie wypowiadam życzeń. To różnica. (…)
-Nadzieja jest wewnątrz ciebie, a życzenia to tylko magia?
-Życzenia są nieprawdziwe. Nadzieja jest prawdziwa. Jest jedyną prawdziwą magią.
„Córka dymu i kości” to powieść bezsprzecznie niezwykła, a
choć porusza schematyczny wątek zakazanej miłości, jest lekturą całkiem inną od
innych, nie dość, że niezwykle wciągającą, to jeszcze poruszającą i zaskakującą
tak rozwojem wydarzeń jak i pojawiającymi się w niej niezwykłymi postaciami.
Choć na początku autorka wprowadzając nas w świat Karou nie zdradza zbyt wiele
i rozwija akcję dość powoli, na końcu wszystko porządnie przyspiesza i trzyma w
napięciu aż do ostatniej strony. O tej książce nie trzeba było pisać wiele.
Wystarczyłoby w zupełności stwierdzenie: GENIALNA. Zdecydowanie jedna z
lepszych książek, jakie miałam okazję czytać w tym roku. I jeśli szybko nie
dostanę w swoje ręce drugiego tomu, chyba wybuchnę. Choć wolałabym nie, bo
chciałabym jednak dowiedzieć się, co będzie dalej. Jeżeli nie czytaliście
jeszcze tej książki, to nie wiem, co tu jeszcze robicie. Ja na waszym miejscu
zebrałabym się jak najszybciej, pognała do biblioteki czy księgarni i zatopiła
się w lekturze. Naprawdę warto. Polecam, polecam i jeszcze raz POLECAM!
[Amber 2012, 400 str.]
11 komentarze:
Właśnie teraz czytam tą książke i rzeczywiście jest świetna !!
www.recenzje-cherry.blogspot.com
Ciekawa recenzja :)
Kto by pomyślał, że to taka dobra książka, na szczęście jest w promocji "naszej ulubionej" sieci sklepów, więc pewnie ją kupię :)
Słyszałam właśnie, że jak na amberowskie możliwości to jest to naprawdę dobra lektura, a Twoja opinia tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu :)
czytałam, aż tak zauroczona nią nie byłam, ale też mi się podobała :)
od jakiegoś czasu czaję się na książkę, ale bez efektu :)
A ja chętnie bym przeczytała. Kiedyś nawet miałam ją kupić, jednak powstrzymałam się z tym zakupem.
Pozdrawiam!
Ja sobie odpuszczę, jakoś nie chce mi się czytac o tej Karou ;)
Od dawna mam w planach, jednak zawsze coś mi stoi na przeszkodzie, abym ją przeczytała :c
Książkę ostatnio kupiłam w Biedronce za nie całe 15zł :) Teraz czeka w kolejce na przeczytanie :)
zarąbista ksiązka, polecam !!
Prześlij komentarz
Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]