25 lutego 2013

Ocaleni #1: Życie, które znaliśmy - Susan Beth Pfeffer

Szesnastoletnia Miranda mieszka wraz z mamą i dwójką braci w małym miasteczku w Pensylwanii. Wiodą całkiem normalne życie do czasu, kiedy w telewizji pojawia się komunikat, że sporych rozmiarów asteroida uderzy w Księżyc. Z początku mieszkańcy stanu robią z tego sensację a w momencie, kiedy ma nastąpić zderzenie, tłumnie wylegają na ulice, by podziwiać niecodzienne widowisko. Kiedy jednak siła uderzenia okazuje się być większa niż się spodziewano i asteroida wybija Księżyc z orbity, powodując jego znaczne przybliżenie się do Ziemi, zaczyna się panika. Regulowane przez Księżyc pływy zamieniają się w potężne tsunami, wcinające się wiele kilometrów w głąb lądu i zalewające wyspy, wygasłe i nieaktywne wulkany zaczynają wybuchać, ziemia się trzęsie, na całym świecie zaczyna brakować prądu, gazu i przede wszystkim żywności, pory roku gwałtownie się zmieniają. Ilu mieszkańcom Howell uda się przetrwać kataklizm? Na jak długo wystarczą rodzinie Mirandy zgromadzone zapasy? Czy w ogóle wystarczą?

Jakoś tak ostatnimi czasy znaczna część autorów piszących książki dla młodzieży uparła się zniszczyć nasz świat. Ktoś nasyła na niego UFO, ktoś klęski żywiołowe, kto inny tajemnicze choroby. Księżyca jeszcze nie było. W powieści Susan Beth Pfeffer nasz satelita, który od dawien dawna chronił nas przed zagrożeniami z kosmosu, regulował nam pływy i po prostu pięknie wyglądał w czasie pełni, teraz sam stał się zagrożeniem. Zamiast urzekać, przeraża. Ludzie nie przeżywają romantycznych chwil, wpatrując się w niego, a unikają jego widoku jak mogą. Nadchodzą ciężkie czasy. I rodzina Mirandy o tym wie. „Życie, które znaliśmy” to swego rodzaju pamiętnik dziewczyny, w którym zapisuje ona swoje spostrzeżenia, przeżycia i doświadczenia w czasie klęski. W czasie, kiedy prąd staje się luksusem, benzyna towarem deficytowym a pytanie „co będziemy jeść?” zamienia się w „CZY będziemy jeść?”. Kiedy najbliższy sąsiad może okazać się najgroźniejszym wrogiem a nazwisko członka rodziny pojawić się na liście zmarłych.

Choć historia na samym początku wydawała się być niezbyt ciekawą opowieścią, już po kilkunastu stronach autorka skutecznie przekonała mnie, że jest wręcz odwrotnie. Pomysł z katastrofą spowodowaną przez Księżyc okazał się być całkiem ciekawy i inny od innych, w dodatku świetnie zrealizowany. Susan Beth Pfeffer posługując się prostym, ale nie przesadnie banalnym językiem, wspaniale wczuła się w rolę szesnastoletniej bohaterki, a i pomysł z przedstawieniem czytelnikowi skutków kataklizmu w formie pamiętnika bardzo przypadł mi do gustu. Dzięki takiemu zabiegowi chyba jeszcze lepiej możemy poznać główną bohaterkę i przywiązać się do niej. Bo Mirandy nie trudno nie lubić, jest najzwyczajniej w świecie sympatyczną dziewczyną, odważną i lojalną, przede wszystkim niewyidealizowaną, jak to często się w powieściach młodzieżowych zdarza. Również mama i dwaj bracia dziewczyny przedstawieni zostali bardzo dokładnie i tak samo jak Miranda wzbudzają w czytelniku same pozytywne emocje, szczególnie najmłodszy z trójki rodzeństwa Jonny.

Mimo że akcja nie pędzi z zawrotną prędkością, bo większość czasu spędzamy wraz Mirandą i jej rodziną w domu, to jednak powieść potrafi wciągnąć i to tak, że jak już się zacznie czytać, to nie odłoży się książki do przewrócenia ostatniej strony. Co nie trwa zbyt długo, bo „Życie, które znaliśmy” nie jest zbyt grubą lekturą a i czyta się ją niezwykle szybko. Choć nie można powiedzieć, by w książce działo się niebotycznie dużo, to jednak każde wydarzenie śledziłam z zapałem, kartki przewracałam najszybciej, jak się dało, byleby tylko dowiedzieć się, co będzie dalej; momentami czyta się ją z zapartym tchem a zakończenie nie dość, że uświadamia pewien niedosyt, to jeszcze wręcz każe sięgnąć po ciąg dalszy, którego jak do tej pory się nie doczekaliśmy.

Jak to tak zebrać wszystko do hmm… kupy, to „Życie, które znaliśmy” okazuje się być całkiem przyjemną lekturą, której autorce udało się w pełni wykorzystać swój pomysł i wypuścić na rynek książkę, która ma szanse odnieść duży sukces. Choć nie jest to arcydzieło, zdecydowanie warto po powieść sięgnąć, szczególnie wtedy, gdy ktoś zaczytuje się w tego typu literaturze lub po prostu ma ochotę na lekką, niezobowiązującą lekturę, po której chce się tylko więcej. No cóż, czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością. Oby nie długo…

[Jaguar 2012, 352 str.]

9 komentarze:

Miłośniczka Książek pisze...

Mam książkę na półce :) Będę musiała w końcu się za nią zabrać :)

Upadły czy Anioł pisze...

może uda mi się kiedyś z nią zapoznać, zapowiada się ciekawie :)

Blue Carmen pisze...

Mam książkę w planach, ale odleglejszych... Mało o niej slychac było i jakoś nie specjalnie zwracałam na nia uagę. Ale lubię dystopie/antyutopie i to bardzo :)

Unknown pisze...

Jakoś nie mam do niej przekonania. Chyba robię się za stara na tego typu historie :P

AnnieK pisze...

Mnie książka bardzo się spodobała. I niecierpliwie czekam na część drugą.

Anonimowy pisze...

Hey I knoω this іs off topic but I ωas ωοnԁering іf you knew of any wіdgets I
coulԁ add to mу blоg thаt automatіcаlly tωeet
mу newest tωittеr updateѕ. I've been looking for a plug-in like this for quite some time and was hoping maybe you would have some experience with something like this. Please let me know if you run into anything. I truly enjoy reading your blog and I look forward to your new updates.

Feel free to visit my web site :: fotografo de bodas jaime blazquez

Unknown pisze...

Książka jeszcze przede mną. Czuję, że to moje klimaty, więc z chęcią przeczytam.

BooksHunter pisze...

Tyle dobrego się o niej nasłuchałam, że wprost muszę ją zdobyć ;)

Polaris pisze...

Koniecznie muszę przeczytać, uwielbiam ten gatunek ;D

Prześlij komentarz

Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]