„W pułapce nocy” to druga część serii „Jutro”, która zaraz
po wejściu pierwszego tomu na polski rynek stała się fenomenem. Pochodzący z
Australii autor swoimi powieściami zachwycił nie tylko młodzież, która jest
grupą docelową „Jutra”, ale także wielu dorosłych, którzy chwalą serię nie
mniej niż nastolatki. John Marsden pokazał, że historia dla młodzieży wcale nie
musi być paranormalnym romansem, a rozgrywające się w naszym, realnym świecie
wstrząsające wydarzenia mogą zaskakiwać na równi z tymi, które mają miejsce w
baśniowej krainie pełnej elfów, smoków i czarodziejów.
Wojna nadal trwa. Na początku było ich ośmioro, teraz
została tylko szóstka. A to nie jedyny kłopot, z którym borykać się musi grupka
przyjaciół. Wszystko wskazuje na to, że świat już pogodził się z problemem
Australii, o inwazji mówi się w radiu coraz rzadziej i coraz mniej. Nieubłaganie
zbliża się moment sprowadzenia do Wirrawee pierwszych osadników. Do tego powoli
nadchodzi jesień, którą ciężko będzie przetrwać bez porządnego dachu nad głową
i ciepłych ubrań. Ale im nie wolno się poddawać. Po krótkim odpoczynku Ellie
wraz z przyjaciółmi znów wkraczają do akcji, by pokazać obcym, kto tak naprawdę
ma prawo rozporządzać tą ziemią, mają też nadzieję przyłączyć się do jakiegoś oddziału
partyzantów, którzy pomogliby im w walce z okupantem. Czy im się uda?
Choć trochę obawiałam się drugiego tomu „Jutra” muszę przyznać,
że jestem pozytywnie zaskoczona. Autor doskonale poradził sobie z kontynuacją
przygód Ellie i jej przyjaciół, a choć narracja pierwszoosobowa, która wywarła
na mnie spore wrażenie podczas lektury pierwszej części serii, na dłuższą metę
okazała się być rozwiązaniem nie całkiem idealnym, książce właściwie nie można
wiele zarzucić. Autor ma lekkie pióro, o trudnych sprawach potrafi pisać w
sposób przyjemny i łatwy, opisując losy bohaterów i ich nierzadko złe postępki,
lecz unika prawienia czytelnikowi umoralniających kazań, ale w końcu ma to być
książka przygodowa, nie jakieś dzieło filozoficzne czy moralizatorskie.
Irytować mogą jedynie powtarzające się co jakiś czas fakty, o których Ellie
opowiada nam z uporem maniaka, ale to też jest do przełknięcia. „W pułapce nocy”,
tak samo jak jej poprzedniczkę, czyta się szybko, bez większych problemów, a
rozgrywające się w powieści wydarzenia nierzadko zaskakują i wciągają
czytelnika w wir pędzącej akcji.
Bohaterowie, choć od zdarzeń opisanych w poprzedniej części dość
mocno się zmienili, nadal są postaciami sympatycznymi, których nie można nie
lubić, choć niektórych zachodzące w nich zmiany mogą po prostu przerażać.
Licealiści, którzy ze zwykłych nastolatków zaledwie w kilka tygodni musieli
zacząć radzić sobie na własną rękę, bez jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz, coraz
częściej przypominający nie do końca wyszkolonych żołnierzy, którzy muszą
zabijać, by dożyć następnego dnia, radzą sobie w nowym środowisku całkiem
nieźle, ale już nigdy nie będą tacy sami jak przed wojną. Na szczęście autor
nie zamienił ich od razu w superbohaterów, przez co wykreowane przez niego
postaci nie sprawiają wrażenia sztucznych i nadal pozostają ludźmi, często przerażonymi,
zmęczonymi i bezsilnymi. Trochę irytować może tylko to, że Marsden, kiedy
tylko bohaterowie zdają się być w miarę bezpieczni, od razu wynajduje kolejne
zagrażające ich życiu niebezpieczeństwo, ale przecież bez tego książka nie byłaby
taka sama, nie działoby się tyle, ile powinno, ale jeśli ktoś skupi się
bardziej na czytaniu dla przyjemności, a nie wyszukiwaniu kolejnych błędów, na
pewno będzie czerpał z lektury niemałą satysfakcję.
„W pułapce nocy” jest jednak książką nieco lepszą od „Jutra”,
chyba głównie dlatego, że więcej się tu dzieje. Różnica nie jest duża, ale
jednak zauważalna. Tym, którzy zachwycali się już pierwszym tomem z pewnością i
ta część spodoba się równie mocno, jeśli jednak jest ktoś, kogo „Jutro” zniechęciło
do dalszego zapoznawania się z serią, polecam jak najszybciej sięgnąć właśnie
po ten tom. Może zmienicie zdanie. Radzę jednak zaopatrzyć się od razu również
w część trzecią, bo to wciąga!
[Znak 2011, 272 str.]
7 komentarze:
Jestem dopiero po lekturze pierwszej części, ale już sama wzmianka o tym, że w "Jutrze 2" dzieje się więcej, skutecznie mnie skłoniła do przeczytania powieści. Niebawem to zrobię. :D
Niedawno skończyłam czytać trzeci tom tej serii. Z każdą kolejną częścią coraz bardziej lubię ten cykl. :) Mam nadzieję, że niedługo czwarty tom wpadnie w moje ręce.
Strasznie mi się podobało i sama się sobie dziwię, że nie zaopatrzyłam się jeszcze w trzecią część. Niewątpliwie wspaniała lektura :)
Właśnie czytam tom czwarty i nadal jestem zadowolona z serii Jutro. Mamy tak podobne odczucia co do dwójki, że aż musiałam zerkać do swojej recenzji z maja aby się upewnić.
Pozdrawiam
Na mnie czeka trzecia i czwarta część, ale jakoś nie mam czasu się za nie zabrać, ech. A nie mogę się już doczekać tego, co mogę tam spotkać!
Ja na razie mam dwie pierwsze części, które chcę (i muszę) przeczytać. Ale na nich pewnie się nie skończy...
Czytałam cztery pierwsze części i już nie mogę się doczekać kolejnych:))
Prześlij komentarz
Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]