16 grudnia 2011

Ja, anielica - Katarzyna Berenika Miszczuk

Próbowaliście kiedyś wyobrażać sobie Niebo? Na pewno tak. I co to było? Rajski zakątek żywcem wyjęty z bajki o królewnie i księciu? Malowniczy kawałek Ziemi, na widok którego aż serce zamiera? Rodzinne miasteczko zamieszkiwane przez rodzinę, znajomych i kręcące się po ulicach postacie w bieli? Majestatyczne miasto w chmurach? A może po prostu wieelka biblioteka gromadząca wszystkie książki świata? ;) Każdy ma własną wizję Nieba, nie wykluczając pani Katarzyny Bereniki Miszczuk, która w swojej książce „Ja, diablica” chyba dość skutecznie przekonała nas do tego, aby po śmierci wybrać się do Piekła. Ale przecież wypadałoby dowiedzieć się też czegoś o konkurencji…


Tym razem, wraz z Wiktorią, Belethem i Azazelem przenosimy się właśnie do Nieba. Diabeł, który jeszcze nie tak dawno usiłował zdobyć posadę władcy Piekieł, tym razem postanawia zostać archaniołem. Jednak droga do świętości wcale nie jest taka prosta i w dużym stopniu wiąże się z załatwianiem całej masy formalności i… skrzydeł, które Azazel z Belethem stracili przed upadkiem do Piekła, i bez których nie zostaną wpuszczeni za bramę. Tutaj oczywiście do akcji wkracza Wiktoria wraz ze swoimi mocami, której pewien nieznajomy przywrócił wymazaną jakiś czas temu pamięć. Jednak w niebie wcale nie jest tak łatwo i pięknie jak mogłoby się wydawać, więc trójka bohaterów będzie musiała zmierzyć się z pewnymi problemami i dowiedzieć się, co właściwie planuje poznany na wysokościach anioł, a także rozwiązać kilka zagadek. Co słychać u rodziców Wiki? Co tak naprawdę knuje tajemniczy Moroni­? Jakiej płci właściwie jest Śmierć? A przede wszystkim: czy Piotruś naprawdę zdradził?!

Jak głosi wpis na początku książki, „Ja, anielica” dedykowana jest fanom autorki, a tych z pewnością jest niemało, do tego po przeczytaniu drugiej części przygód Wiktorii wszyscy wielbiciele staną się jeszcze większymi wielbicielami, a sama liczba miłośników twórczości K. B. Miszczuk z pewnością wzrośnie. A ja się temu w ogóle nie dziwię. Pani Katarzyna pisze lekko, zajmująco, a lektura jest czymś przyjemnym i odstresowującym. Wizja Nieba, jaką przedstawiła nam autorka jest ciekawa, jakby nieco przerysowana, przesłodzona, ale to tylko dodaje rajskiemu zakątkowi niepowtarzalnego uroku. Bo jak inaczej określić miejsce, w którym wszyscy się znają, są sobie życzliwi, poustawiane w równych rządkach domki przeplatają się z pysznymi parkami i zielonymi zakątkami, ogólnie rządzi tu dobro, miłość i szlachetność. No, może nie do końca…

Kreacja postaci znów jest czymś, na co warto zwrócić uwagę. Często nieszablonowe charaktery, niespotykane nigdzie indziej, szeroki wachlarz zarówno zalet jak i wad, który czyni bohaterów bardziej ludzkimi, poczucie humoru i głowy pełne najprzeróżniejszych, często dość dziwnych pomysłów sprawiają, że występujących w powieści ludzi i nieludzi po prostu nie można nie lubić. Tu nawet Śmierć jest sympatyczna. Do poznanych w „Ja, diablica” postaci dołącza jeszcze kilka ciekawych indywiduów, między innymi wspomniany wcześniej Moroni, a także nowa diablica, Borys i kręcące się po Niebie osobistości, których jest tu niewiele mniej niż Piekle. Tak jak poprzednio, i tym razem możemy dowiedzieć się masy ciekawych rzeczy. Co w wolnym czasie porabia św. Piotr, dlaczego cherubinki wyglądają jak wyglądają, kto tak naprawdę wymyślił urzędy i jak właściwie wygląda sterowanie pogodą i bycie drzwiami to dość ciekawe kwestie i wierzcie mi, po przeczytaniu tej książki, na pewne sprawy będziecie patrzeć całkiem inaczej. ;)

Uważam, że „Ja, anielica” jest godną następczynią poprzedniej części przygód Wiki. Ta niezwykle sympatyczna i zabawna książka dostarcza kilka wieczorów fantastycznej rozrywki, a podczas lektury z twarzy nawet na chwilę nie znika uśmiech. Polecam ją gorąco wszystkim, jednak najpierw radziłabym sięgnąć po pierwszy tom, ponieważ znajduje się tu wiele odniesień do wydarzeń z przeszłości, ale nie sądzę, żeby nieznajomość „Diablicy” znacząco wpłynęła na czytanie jej kontynuacji. Tych, którzy poprzedni tom już mają za sobą raczej nie muszę przekonywać, a tych, którzy jeszcze nie znają Wiki, Beletha i Azazela zachęcam do jak najszybszej zmiany tego stanu rzeczy. Myślę, że się nie zawiedziecie. :)

[W. A. B. 2011, 380 str.]

5 komentarze:

natula pisze...

No licho by to wzięło! jak zwykle nie wiem w czym rzecz, koniecznie muszę poznać diablico anielicę ;)

kasandra_85 pisze...

Czytałam obie części i bardzo miło wspominam spędzony z tymi książkami czas. Teraz czekam na trzeci tom:)
Pozdrawiam!!

Emily pisze...

Bardzo podobały mi się te książki, naprawdę byłam zachwycona w chwili czytania! :D cieszę się, że i tobie się podobała, no ale jakby mogło być przeciwnie ;)

zorija pisze...

Wygląda na fajną i zabawną serię. Rozejrzę się za nią.

Klaudia pisze...

Jeszcze nie znalazłam czasu na lekturę, ale ta część czeka spokojnie na półeczce...

Prześlij komentarz

Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]