14 sierpnia 2012

Mag niezależny Flossia Naren - Kira Izmajłowa


Któż z nas nie chciał kiedyś być czarodziejem… Takim jak Harry Potter na przykład. I znać się na magii na tyle dobrze, żeby móc wykorzystać swoje umiejętności nie tylko do leczenia czy pomagania ludziom, ale też ściągania w szkole, robienia różnych psikusów i tego typu rzeczy. Niestety, na razie (miejmy nadzieję, że tylko an razie) nie mamy możliwości posługiwania się magicznymi mocami, ale bohaterowie książek i owszem. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko czytać o ich przygodach i zazdrościć. A bohaterce książki „Mag niezależny Flossia Naren” jest czego. Sprytu, inteligencji, poczucia humoru i… pracy oczywiście. Choć ta raczej polega na zwalczaniu skutków czarowania a nie rzucaniu zaklęć, ale już samo bycie magiem…

Flossia Naren jest niezależnym magiem-justycariuszem, obecnie mieszkającym i pracującym w Arastenie, i zajmuje się rozwiązywaniem zagadek i prowadzeniem śledztw w sprawach, kiedy coś wyraźnie wskazuje na użycie magii na miejscu zdarzenia. Oprócz zleceń od tych bogatszych mieszkańców miasta (jej usługi tanie niestety nie są…), zdarza jej się otrzymywać też zadania od samego władcy, choć tych jest nieco mniej. Pewnego dnia, wskutek nieszczęśliwego wypadku (a może jednak nie?) ginie porwana przez smoka córka Nikkeja, króla sąsiedniego państwa. Niedługo potem ktoś porywa Flossię z jej domu i wypytuje ją o prawdziwą wersję wydarzeń. Jakiś czas później jakiś człowiek zleca uciszenie jej na zawsze. Wszystkie ślady wskazują na to, że za wszystkim stoi ktoś ze Stalwii, z której pochodziła martwa księżniczka. Czyżby to była prowokacja? Kto mógłby chcieć wywołać wojnę między nastawionymi do siebie pokojowo państwami Arneliusza i Nikkeja? Flossia wraz z ciapowatym porucznikiem Laurinnem, który nie zdaje sobie sprawy z tego, jaką odgrywa w tym wszystkim rolę, podążają tropem tajemniczego człowieka mogącego całkowicie zmienić przyszłość magów i ludzi. Ale czy uda im się dopaść go, zanim on zrobi to pierwszy?

Już na samym początku pierwszej części byłam bardzo pozytywnie nastawiona do tej opowieści. Książki z czarownicami, magami i czarnoksiężnikami w rolach głównych to te, które lubię chyba najbardziej, a że historia przedstawiona przez autorkę bardzo przypominała mi ukochaną serię o przygodach Wolhy Rednej, nawet chwili się nie wahałam, kiedy miałam okazję sięgnąć po „Maga niezależnego…”. Choć książka u nas podzielona została na dwa tomy, najpewniej z powodu jej objętości, w rzeczywistości jest to jedna historia opowiadająca o przygodach Flossi, więc i teraz traktuję ją, jaką jedną całość.

Muszę przyznać, że absolutnie się na tej powieści nie zawiodłam. Choć do książek Olgi Gromyko trochę jej brakuje, trzeba przyznać, że „Mag niezależny…” z powodzeniem mógłby być ich godnym przeciwnikiem w walce o tytuł najlepszej historii o tej tematyce. Wydawnictwo oddało w nasze ręce kawał świetnej opowieści o przygodach maga i młodego porucznika, która może i z krzesła nie zwali (może tylko czasami), ale zapewni dwa czy trzy wieczory wspaniałej rozrywki. Mogłoby być i więcej, ale „Mag niezależny…” tak niesamowicie wciąga, że momentami wręcz szkoda czasu na przerywanie lektury by zająć się codziennymi sprawami. Kira Izmajłowa nie ma na swoim koncie niewiadomo ilu książek, ale pisać umie w sposób ciekawy i zajmujący. A dzięki temu, że w powieści niemało jest komizmu zarówno sytuacyjnego, jak i słownego, a i same postaci niewątpliwie odgrywają dużą rolę w rozśmieszaniu czytelnika, jeszcze mniej chce się porzucać tę powieść przed przewróceniem ostatniej strony.

Jeśli chodzi o bohaterów, można o nich powiedzieć wiele, ale nie to, że są przeciętni. Flossia jest cyniczna, nierzadko wredna, a swój paskudny charakter, ośli upór, jak również inteligencję niewątpliwie odziedziczyła po dziadku, który, choć w książce jest postacią raczej epizodyczną, również zapada w pamięć. Ze znakiem charakterystycznym w postaci czerwonej chusty na głowie przemierza najróżniejsze zakątki Arastenu w poszukiwaniu poszlak mających pomóc jej rozwiązać kolejne zlecenia. A ceny za nie są nie niższe niż ona. Nie mniejszą uwagę zwraca wspomniany wyżej porucznik Laurinne, z rozkazu króla Arneliusza towarzyszący kobiecie zawsze i wszędzie, ciapowaty, właściwie jeszcze dzieciak, potrafi jednak trzymać język za zębami, a po dłuższym przebywaniu z Flossią powoli uczy się logicznie myśleć i wyciągać wnioski. Ponad wszystko ceni swój honor, a skoro obiecał chronić swoją towarzyszkę, to będzie to robił z poświęceniem, już pomijając fakt, iż to nierzadko on potrzebuje pomocy Flossi a nie odwrotnie.

„Mag niezależny…” to naprawdę świetna książka. Pełna humoru, zagadek i nagłych zwrotów akcji opowieść wciągnie z pewnością tych, którzy lubią historie o różnego typu magach, a także takich nieszablonowych, sympatycznych bohaterów. Ci, którzy czytali „Zawód: wiedźma” i kolejne części serii o Wolsze Rednej i tęsknią za tą niesamowitą osóbką również powinni sięgnąć po powieść Kiry Izmajłowej. Jest to wprost idealna lektura na poprawę humoru, szczególnie teraz, kiedy lato niestety nas nie rozpieszcza. Szkoda tylko, że nie ma jakiegoś ciągu dalszego. Ja bardzo chętnie prześledziłabym dalsze losy Flossi, a tak pozostaje mi jedynie mieć nadzieję, że kiedyś znajdę jeszcze coś równie ciekawego.

[Fabryka Słów 2011, 400 i 600 str.]

8 komentarze:

Upadły czy Anioł pisze...

zapowiada się ciekawie, ale wydaje mi się, że historia jest bardziej bajkowa niż przygodowa:)

Meg Sheti pisze...

Muszę ją przeczytać! :D

Aithusa pisze...

Nie wiem jak to się stało, że do tej pory nie słyszałam nawet o tej książce! Wydaje się świetna, na pewno ją przeczytam :D

Tirindeth pisze...

Słyszałam wiele dobrego o tej serii - może kiedyś będzie okazja, to sama się przekonam, czy warta powieść warta grzechu ^^

BooksHunter pisze...

Oh ja uwielbiam Flo ;D

Paula pisze...

Miałam tę książkę u siebie, ale jakoś tak... zaczęłam i bez szału. Słyszałam, że są lepsze ;)

Nanami pisze...

Brzmi ciekawie, chętnie przeczytam ;)

Blair pisze...

Spodziewałam się czegoś lepszego. Słyszałam, że autorka napisała kilka lepszych powieści, więc może po nie sięgnę...?
Trzeba jednak przyznać, że tak jak piszesz - humoru było wiele, a ja to lubię w książkach XD

Prześlij komentarz

Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]