I Zafón po raz kolejny. „Światła września” to trzecia,
biorąc pod uwagę kolejność pisania, powieść znanego pisarza przeznaczona dla
tych nieco młodszych czytelników, ale nie tylko. Poprzednie dwie wypadły
całkiem nieźle, a choć w „Księciu Mgły” widać było, że jest to debiut autora,
to powieść zachęciła do sięgnięcia po kolejne dzieła Zafóna i potem było już
coraz lepiej. Hiszpański twórca zachwyca przede wszystkim sposobem pisania i
kreowania rzeczywistości w swoich książkach, ale także pomysłami na opowieści,
które, choć przeznaczone dla młodzieży, mogą stanowić też ciekawą rozrywkę dla
tych nieco już starszych.
Simone Sauvelle po śmierci męża zostaje właściwie z niczym,
poza długami i kredytami do spłacenia. Kiedy wydaje się, że ani dla niej, ani
dwójki jej dzieci nie ma szansy na lepsze jutro, dzięki pomocy sąsiada udaje
jej się dostać pracę ochmistrzyni w rezydencji Lazarusa Janna i całą trójka
przeprowadza się do małego domku w Normandii, gdzie mogą wieść normalne życie.
Na miejscu czternastoletnia Irene poznaje Hannah i Ismaela, którzy niejako
pomagają jej zadomowić się w nowym miejscu, a chłopak opowiada tajemniczą
historię o światłach września. Lecz pewnego dnia Hannah zostaje zamordowana.
Okazuje się, że Cravenmoore, pełne zabawek i mechanicznych tworów, wcale nie
jest tak przytulne i bezpieczne jak mogłoby się wydawać, a sam Lazarus skrywa
sekret, który może zagrozić nie tylko jemu…
Szkoda czasu na jakiekolwiek próby zmieniania świata, wystarczy uważać, by świat nie zmienił ciebie.
„Światła września” to zdecydowanie najlepsza powieść Zafóna
spośród tych trzech przeznaczonych dla młodzieży, które miałam okazje czytać. Jest
jeszcze więcej akcji, więcej emocji i więcej nieznanego, które uprzyjemnia
lekturę. Tworząc fabułę „Świateł września” Zafón może i nie przeszedł samego
siebie, ale sposób, w jaki przedstawia czytelnikowi wymyśloną przez siebie
historię całkiem zmienia postać rzeczy. Autor umiejętnie wprowadza do utworu
nastrój grozy i tajemnicy, jeszcze bardziej potęgując u czytelnika poczucie zagrożenia
czy niepewności, w którym utrzymuje go niemal do samego zakończenia powieści, a
przeplatanie się świata nierealnego z tym rzeczywistym po pewnym czasie
utrudnia stwierdzenie, co tak właściwie jest prawdziwe, a co stanowi tylko
wytwór wyobraźni autora jak i samych bohaterów.
Na szczęście nauczyłem się czytać. Ta umiejętność była dla mnie prawdziwym wybawieniem, od tej pory moimi przyjaciółmi stały się książki.
Akcja również toczy się znacznie szybciej niż w „Księciu
Mgły” i „Pałacu Północy”, ciągle coś zaskakuje, czasem wprawia w zachwyt,
czasem wręcz przeciwnie, nierzadko straszy… Zafón w genialny wręcz sposób operując
plastycznym i niezwykle barwnym językiem, serwuje nam powieść w dużo większym stopniu
przypominającą horror niż przygodową opowiastkę dla młodzieży, a otaczająca wszystko
aura tajemnicy tylko jeszcze bardziej uprzyjemnia lekturę. Na tych, którzy nałogowo
zaczytują się w horrorach pewnie nie zrobi to większego wrażenia, bo nie takie
rzeczy się w tego typu opowieściach działy, ale ktoś, kto raczej nie ma
styczności z tym gatunkiem, może nie tyle nie będzie umiał spać, ale ja na
przykład, kiedy zrobiło się ciemno, poczułam się trochę nieswojo…
„Światła września” powinny być dobrą i zajmującą lekturą
zarówno dla tych, którzy autora znają już na wylot i takich, co to jeszcze nie
mieli do czynienia z twórczością tegoż pana. Tak samo jak poprzednie dwie
książki przeznaczone dla młodszego czytelnika, i ta jest odrębną opowieścią,
którą można czytać bez znajomości jakiejkolwiek innej powieści Zafóna. Choć „Światła
września”, jak już wcześniej wspomniałam, są powieścią zdecydowanie najlepszą
(przynajmniej moim zdaniem), z tych typowo młodzieżowych. Jeśli ktoś jeszcze
nie czytał nic autorstwa Zafóna, kto wie czy nie lepiej byłoby zacząć przygodę
z jego twórczością właśnie od tych trzech tytułów niż nieco „poważniejszych” „Gry
anioła” czy „Cienia wiatru”. Jestem przekonana, że po takim wstępie sięgnę po
kolejne dzieła hiszpańskiego pisarza i szczerze wierzę w to, że się nie
rozczaruję.
[Muza 2011, 256 str.]
8 komentarze:
"Światła września" jeszcze przede mną :)
Ostatnia ze starszych książek Zafóna, której nie przeczytałam, od dawna stoi na półce i czeka na swoją kolej ^^
Mam na nią wielką ochotę!
Nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora, ale chyba rozpocznę przygodę z tym autorem od którejś z proponowanych przez Ciebie pozycji. ;)
nie znam także twórczości tego pisarza, ale trzeba się chyba z nią zapoznać :)
"Cień wiatru" był naprawdę fajny, dlatego kiedyś sięgnę po inne książki Zafona. Ale na razie stosy straszą po kątach, więc musi to zaczekać...
Wciąż przede mną, ale już niedługo ;)
Pozdrawiam!
czytałam . ;p
http://books-for-imagination.blogspot.com/ zapraszam do mnie oraz oczywiście obserwuje . ;)
Prześlij komentarz
Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]