Nikt nie ma wątpliwości, że świat bez miłości byłby
straszny. Nikt nie zaprzeczy temu, że miłość, choć często powoduje ból i
cierpienie, nadaje też sens życiu, dodaje skrzydeł i pozwala wznieść się między
obłoki. Ale najwidoczniej są i tacy, którym to przeszkadza… Bo kochający ludzi
są nieobliczalni. Nieprzewidywalni. A to utrudnia kontrolę nad nimi. Wyjście?
Uznać miłość za chorobę i pozbyć się każdego, kto śmiałby temu zaprzeczyć.
Wyleczyć ludzi z możliwości kochania dla ich „dobra” i „szczęścia”. Brzmi
strasznie. Jak dobrze, że takie rzeczy jak na razie tylko w książkach…
Życie Leny diametralnie się zmieniło, odkąd poznała Alexa, a
ten pokazał jej, że całe swoje niespełna osiemnastoletnie życie trwała w
kłamstwie. A teraz Alex nie żyje. Pogrążona w rozpaczy dziewczyna znajduje
schronienie w Głuszy – ziemi niczyjej, zamieszkiwanej prze tych, którzy,
delikatnie mówiąc, nie zgadzali się z wmawianym ludziom faktem, że miłość to
choroba, której należy się jak najszybciej pozbyć, by ludzkość mogła wieść
spokojny, bezpieczny żywot. Pod opieką Raven zaczyna czuć się lepiej i po
niedługim czasie jako jedna z Odmieńców wykonuje swoją pierwszą misję dla ruchu
oporu. Niestety nie wszystko idzie po myśli bojowników o wolność i Lena, wraz z
Julianem – najważniejszym przedstawicielem zwolenników remedium – zostaje
porwana przez Hieny. Tylko czego tak właściwie od niej chcą? Julian ma swoją
wartość, ale ona nie. Kto jest za to wszystko odpowiedzialny? Czy uda jej się
uratować, nim będzie za późno?
Oto świat, w którym żyjemy, świat bezpieczeństwa, szczęścia i porządku, świat bez miłości. Świat, gdzie dzieci rozbijają sobie głowy o kamienne kominki i niemal odgryzają język, a rodzice są z a n i e p o k o j e n i. Nie na skraju załamania, szaleństwa czy rozpaczy. Niepokoją się (…).
Zwykle omijam szerokim łukiem tego typu powieści, jednak
„Delirium”, choć nie zachwyciło nie wiadomo jak, było całkiem przyjemną lekturą,
a Tristezza stwierdziła, że mam czytać „Pandemonium” bo zakończenie ; ) Nie
mogłam przejść obojętnie obok takiej zachęty, tym bardziej, że jak każdy
książkomaniak lubię dobre zakończenia. Szczerze mówiąc trochę się wahałam, bo
to mimo wszystko nie moje klimaty, a tu proszę…
Już w „Delirium” dużo się działo, akcja prędko kopytkowała
przed siebie i przynosiła ze sobą niemałe zaskoczenia i niespodziewane zwroty
akcji. W „Pandemonium” na szczęście też tak jest. A chyba nawet jeszcze lepiej.
Teraz Lena nie jest już pilną uczennicą z niecierpliwością czekającą na
„wyleczenie”, a aktywną działaczką ruchu oporu, stara się wieść w Głuszy jak
najlepsze życie, pomaga innym i całym sercem nienawidzi tych, którzy
skrzywdzili ją, odbierając jej Alexa. Co za tym idzie, stała się postacią
bardziej aktywna, a choć jej rozpaczanie na początku może nieco irytować,
niedługo potem robi się lepiej i główna bohaterka staje się z bezbronnej,
strachliwej dziewczynki silną, twardą babą. Życie jej nie rozpieszcza, ale Lena
robi co może, żeby stało się ono choć trochę znośniejsze. Dzięki temu, że jest
jednocześnie narratorką powieści i wypowiada się stale w czasie teraźniejszym,
możemy bez przeszkód poznać targające nią uczucia i rozterki, wczuć się w jej
sytuację, co nie tylko sprawia, że lektura „Pandemonium” jakby pełniejsza, ale
też bardziej dramatyczna.
W świecie bez miłości tym właśnie są dla siebie ludzie: wymiernymi korzyściami, zobowiązaniami, liczbami i danymi. Mamy ciężar, mamy rozmiary, mamy wymiar ilościowy, tyle że sam człowiek nie znaczy nic.
I jak „Delirium” zaskoczyło i jednocześnie przeraziło
pomysłem na świat bez miłości, tak w „Pandemonium” autorka jeszcze bardziej
skupiła się na tym wątku i jeszcze dokładniej pokazała nam świat, w którym
miłość jest najniebezpieczniejszą chorobą i jednocześnie najgorszym
przestępstwem, jakie można popełnić. Chory, bezwzględny świat, w którym chyba
nikt z nas nie chciałby żyć. Opisany dokładnie, ze szczegółami, z naciskiem na
najważniejsze rzeczy i fakty, wciąga czytelnika w swoje objęcia, jednocześnie
skutecznie odrzucając i przerażając swoim rozwojem. Z racji sytuacji Leny dużo
mówi się też o Głuszy, która do tej pory była dla nas jedynie zarośniętym pasem
ziemi niczyjej, a jej mieszkańcy wyrzutkami, których istnienia władze nie
przyjmowały do wiadomości. Razem z główną bohaterką szybko przekonujemy się, że
to, co wiedzieliśmy o Głuszy dotychczas było kłamstwem, i to ona staje się
naszym nowym azylem. Pojawia się też nowy bohater, odgrywający w powieści niemałą rolę, a dokładniej wspomniany
już wcześniej Julian. Choć nie zyskał on tak dużej mojej sympatii jak Lena,
również jest postacią ciekawą, choć jemu autorka poświeciła zdecydowanie mniej
miejsca w swojej powieści.
Choć postawy i niektóre zachowania Leny czasem mnie
irytowały, muszę przyznać, że „Pandemonium” okazało się być naprawdę dobrą
kontynuacją „Delirium”. Akcja była bardziej dynamiczna, wydarzenia ciekawsze i
mniej przewidywalne, a zakończenie… Nie takiego się spodziewałam, przyznaję,
choć moje myśli już po kilku rozdziałach zmierzały w podobnym kierunku. Jeśli
ktoś czytał „Delirium”, na pewno nie trzeba go namawiać do sięgnięcia po ciąg
dalszy, bo z pewnością zachęcił go do tego sam rozwój wydarzeń w pierwszej
części trylogii. To teraz czekamy na zakończenie. : )
[Otwarte 2012, 376 str.]
13 komentarze:
Już dawno miałam okazję przeczytać "Pandemonium" i trzeba przyznać, że książka przypadła mi do gustu.
Póki co rzeczywiście pozostaje nam czekać na zakończenie :)
Pozdrawiam!
Muszę wreszcie dorwać pierwszą część;)
Mam w planach,tylko kłopot z czasem ;)
Czytałam pierwszą część i teraz planuję sięgnięcie po tą.
na razie w planie mam pierwszą część, ale druga jakoś tak nie zachwyca jak pierwsza :)
Muszę przeczytać!!
Na razie mam w planach Delirium, a potem zobaczymy, co dalej... :)
Ja byłam przekonana już po "bo zakończenie" :D
Tyle się mówi o książkach Lauren Olivier i to w dodatku same pozytywne rzeczy. Chyba jeszcze się nie spotkałem z negatywną recenzją... No w takiej sytuacji muszę po prostu dorwać Delirium!
Eh, a ja jeszcze jej nie dorwałam w swoje łapki :(
A ja nadal nie czytałam "Delirium" :(
Delirium za mną, więc byłoby grzechem gdybym nie sięgnęła po kontynuację. Zwłaszcza, że zakończenie dało tyle emocji!
A ja jeszcze Delirium nie przeczytałam:) Niemniej jednak po Twojej recenzji muszę szybciej się zaopatrzyć w dwie części, bo zżera mnie ciekawość :D
Prześlij komentarz
Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]