5 stycznia 2012

Jutro #4: Przyjaciele mroku - John Marsden


Znudził im się pobyt w miasteczku, więc postanowili wybrać się do Piekła. Ot, tak, na kilkudniowy biwak, który miał być świetną zabawą. Nie podejrzewali jednak, że po tym krótkim pobycie poza Wirrawee nie będą mieli już dokąd wracać. Że od tego dnia przyjdzie im żyć w ukryciu, unikać ludzi i pobytu w mieście, bo właśnie zaczęła się wojna… „Przyjaciele mroku” to już czwarta część bestsellerowej serii „Jutro” autorstwa Johna Marsdena, uwielbianej również przez polską młodzież (i nie tylko ;). Mimo że to już czwarty tom, autor nadal jest w formie, a choć po najlepszej jak dotąd trzeciej części tempo akcji spada, nie można za bardzo narzekać.


Szeregi młodych bojowników o wolność uległy uszczupleniu i z początkowej ósemki zostało ich już tylko pięcioro i niedawno udało się im trafić do Nowej Zelandii, gdzie traktowani są jak bohaterowie, którymi właściwie są. Porządne jedzenie, spacery, rozmowy z psychologiem i przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa sprawiają, że w Ellie i jej przyjaciół wstępuje nowe życie. Ale nie dostają tego wszystkiego za darmo… Kiedy już czują się trochę lepiej, dostają propozycję nie do odrzucenia: muszą wrócić z nowozelandzkimi żołnierzami do Piekła, by ci mogli przeprowadzić kolejny atak na wroga. Sami. To ma być poważna akcja, a młodzi przyjaciele mają odegrać w niej rolę tylko i wyłącznie przewodników. Ale czy rzeczywiście tak będzie? Czy Ellie, Lee, Kevin, Homer i Fi będą potrafili stać z boku i obserwować, jak ktoś wykonuje zadanie, które dawniej należało tylko do nich?

Tom trzeci, czyli „W objęciach chłodu” zdawał się być najlepszą częścią „Jutra” i wszystko wskazywało na to, że później będzie dużo lepiej, jednak „Przyjaciele mroku” mimo wszystko nieco jej ustępują. Ależ skąd! Nie jest bardzo źle. Nie jest nawet źle. Ale niestety, w porównaniu z poprzednim tomem, który wydaje się wręcz błyszczeć, czwarty iluminuje tylko słabą poświatą. Po prostu. Może nie dla każdego, ale z pewnością dla wielu czytelników największym minusem okaże się być dużo mniejsza ilość jakiejś konkretnej, zapierającej dech w piersiach akcji. Przyjaciele są w końcu bezpieczni, a kiedy znów wracają do Piekła, musi minąć bardzo dużo czasu, zanim zdecydują się postawić kolejny krok.

Bohaterowie jednak, choć znów dość mocno się zmienili, pozostali postaciami, które czytelnik właściwie bez większego zastanowienia zaczyna darzyć sympatią, a choć te wszystkie opisywane przez Ellie odczucia i przemyślenia czasem stają się trochę nużące, książkę czyta się raczej bez jakichś większych zastojów czy ziewania, bo mimo że akcji z prawdziwego zdarzenia jest to niezbyt dużo, powieść cały czas trzyma w napięciu, a kiedy już zacznie się książkę czytać, po prostu nie można jej odłożyć aż do zapoznania się z ostatnim zdaniem. Pod tym względem „Przyjaciele mroku” niewiele ustępują poprzednim częściom. Autorowi udało się znów odtworzyć ten wspaniały klimat, a język, jakim operuje, znacznie ułatwia i uprzyjemnia czytanie, bo choć prosty, w jakiś sposób czaruje czytelnika, a sposób, w jaki Marsden lawiruje pomiędzy uczuciami i emocjami bohaterów, a rozgrywającymi się wydarzeniami zasługuje jak najbardziej na pochwałę.

Tak już całkiem krótko mówiąc, książka naprawdę warta jest przeczytania. Zresztą, ci, którzy znają już poprzednie części, z pewnością sięgną i po tę. Zaś ci, którzy jeszcze jakimś cudem nie mieli do czynienia z tą serią, powinni zacząć po prostu od początku. „Przyjaciele mroku” to na chwilę obecną ostatnia część sagi, która dostępna jest po polsku. „Jutro” jest lekturą co najmniej niezwykłą, godną polecenia nie tylko nastolatkom, ale także dorosłym. Historia stworzona przez Johna Marsdena, choć zahaczająca o znane już schematy sprawiła, że po prostu znów uwierzyłam w to, że jest na tym świecie jeszcze ktoś, kto potrafi napisać tak dobrą powieść, której niepotrzebne są wampiry czy wilkołaki, aby nastolatki piały z zachwytu. Jeśli jest jeszcze jakaś osoba, która waha się czy „Jutro” przeczytać, czy nie, apeluję: „Ludziu, nic się nie martw i przeczytaj. Dobrze będzie”. :) Bo jak się okazuje, książka, wokół której jest sporo szumu, wcale nie musi być całkiem przeciętnym czytadłem. A nam, fanom, którzy całą historię już znają, pozostaje tylko żałośnie wzdychać i pojękiwać w oczekiwaniu na kolejny tom. Miejmy nadzieję, że będzie równie dobry, jak poprzednie! :)

[Znak 2011, 272 str.]

10 komentarze:

Unknown pisze...

Mam tą serię w planach czytelniczych na 2012 rok :)) Pozdrawiam.

kasandra_85 pisze...

Czytałam cztery części i bardzo polubiłam ten cykl:))

Emily pisze...

Eh widzę już kolejną recenzję, a już przy trzeciej wspominałam, że muszę przeczytać.. no ale jest postęp- mam już na półce :) Tak więc do przeczytania jedynie jeden krok, a jest następna w kolejce :D

Maruda007 pisze...

Książka kapitalna inie mogę się doczekać następnej części:)
Pozdrawiam!

Unknown pisze...

Ciągle kusisz recenzjami "Jutra", chyba w końcu zakupię, tym bardziej że środki finansowe się pojawią wkrótce :D To się wydaje bardzo fajne ! :)

Tirindeth pisze...

Mam tę książkę już na półce, mam nadzieję, że ta część mi się spodoba. Chociaż i tak jestem pewna, że tom trzeci jest naj ;D

Morrigan pisze...

Przeczytam z wielką chęcią!

kamyk pisze...

Widzę, że seria "Jutro" robi niezłą furorę wśród blogerów - chyba muszę się jej przyjrzeć ;)

Julia pisze...

Uwielbiam tę serię! Zgadzam się z opinią, to co lubi większość nie musi być wcale denna pozycją. :)

Klaudia pisze...

Serię na pewno przeczytam i ocenię :)

Prześlij komentarz

Każdy kolejny komentarz sprawia mi masę radości, więc jeśli już tu jesteś, Czytelniku, zostaw po sobie choć mały ślad, bo to dla Ciebie piszę. :) Uważaj jednak na słowa - wypowiedzi zawierające nieuzasadnione wulgaryzmy czy obraźliwe treści będą od razu usuwane.
Osobników anonimowych proszę o podpisywanie się, niech wiem, do kogo w razie czego się zwracam.
Dziękuję! :]